Atrakcyjne Świętochłowice

Od początku roku do połowy listopada w Świętochłowicach zameldowało się ponad 2,5 tysiąca osób. Zaskakujące, że w roku wyborów do samorządu przybyło chętnych do zamieszkania w mieście o jednym z największych poziomów bezrobocia i niemal całkowitym braku mieszkań.

Niedawne wybory w mieście wygrał ponownie urzędujący prezydent Dawid Kostempski, kandydat PO. Zdobył ponad 51 procent głosów i pokonał trzech konkurentów w pierwszej rundzie. Czy to był nokaut? A może kandydat „był na dopingu”?

Trochę statystyki (dane wg PKW): Świętochłowice – liczba mieszkańców w 2014 r. – 49 638, z tego uprawnionych do głosowania w wyborach było 40 551 osób.

Dotarłem do danych, z których wynika, że od stycznia tego roku w Świętochłowicach do 14 listopada na pobyt stały i czasowy (ponad 3 miesiące) zameldowały się aż 2825 osoby. Można zatem założyć, że co miesiąc Świętochłowicom przybywało prawie 300 nowych mieszkańców. Wśród tych danych nie ma osób zameldowanych na krócej, niż kwartał.

W wyborach prezydenckich w tym mieście na czterech kandydatów głosowało 15 936 osób, a Kostempski zdobył 8 242 głosów (51.72 proc.). Wygrał wybory w pierwszej turze, przekraczając granicę 50 proc. głosami… 274 osób. To niewielka różnica. Odpowiada np. liczbie osób zameldowanych w mieście w ciągu miesiąca.

Przed rozpoczęciem kampanii wyborczej i w jej trakcie dochodziły z tego miasta informacje, że Świętochłowice nagle stały się bardzo atrakcyjnym miejscem do zameldowania (nie mylić z zamieszkaniem).

Fikcyjny meldunek

Temu trendowi dał się ponieść nawet sam Kostempski, który mimo, iż mieszka w kamienicy w centrum Katowic oraz wykańcza spory dom w elitarnej dzielnicy na przedmieściach miasta, zameldował się w Świętochłowicach. Po co? Ano po to, aby móc startować w wyborach na radnego z listy PO w Świętochłowicach (ułomna ustawa nie wymaga od startujących w wyborach prezydenckich zamieszkania).

Co prawda kodeks wyborczy mówi o tym, że kandydat na radnego musi „stale zamieszkiwać na obszarze danej gminy”, ale to martwy przepis, którym nikt się nie przejmuje. A szkoda. Łamanie prawa niektórym wchodzi w krew.

Zgodnie z Kodeksem wyborczym:

Przez „stałe zamieszkanie” należy rozumieć zamieszkanie w określonej miejscowości pod oznaczonym adresem z zamiarem stałego pobytu. W orzecznictwie zarówno sądów powszechnych, jak i sądów administracyjnych przyjmuje się, że za miejsce stałego pobytu nie uznaje się miejsca, w którym osoba jest zameldowana, ale w którym stale realizuje swoje podstawowe funkcje życiowe, tj. w szczególności mieszka, spożywa posiłki, nocuje, wypoczywa, przechowuje swoje rzeczy niezbędne do codziennego funkcjonowania, przyjmuje wizyty.

Kostempski podczas kampanii wyborczej był zameldowany w pewnym mieszkaniu w Świętochłowicach, ale mieszkał w Katowicach. Prezydent był odwożony do magistratu i przywożony do mieszkania w Katowicach służbowym autem z kierowcą.

Co przyciągnęło tych ludzi do miasta z najwyższym bezrobociem w regionie?  Z danych zaczerpniętych ze strony PUP w Świętochłowicach w październiku bez pracy było prawie 2 tysiące osób, stopa bezrobocia wynosiła 15,7 proc (w województwie – 9,8 proc., w kraju – 11,5 proc.).

Walory turystyczne i ekologiczne? Nieprawdopodobne. Rewitalizacja Stawu Kalina, który skutecznie truje mieszkańców okazała się klapą ekonomiczną i wizerunkową, badaną przez ABW. Muzeum Powstań Śląskich (złośliwi dodają „imienia Dawida Kostempskiego”)  będzie ekonomiczną pułapką, bo na jego utrzymanie miasto dołoży kilkaset tysięcy złotych.

Pożycza od tatusia

O Świętochłowicach, 50-tysięcznym mieście na Śląsku pomiędzy Chorzowem i Rudą Śląską oraz jego prezydencie, Dawidzie  Kostempskim z PO napisałem sporo. Opisałem, jak to ukrył przed wyborcami fakt skazania za mataczenie po śmiertelnym wypadku samochodowym, zatrudnił w magistracie jako doradcy dziennikarza publicznej rozgłośni, w którego programach często występował, prokuratorskie postępowanie w sprawie opiekunek swego dziecka, zatrudnionych na etatach w samorządzie oraz sporo innych spraw.

Okazało się, że do oświadczenia majątkowego Kostempski nie wpisał drogiego zegarka, który nosi. Kiedy sprawa wyszła na jaw, prezydent tłumaczył się prymitywnie – najpierw, że „zegarek pożyczył od ojca”, a potem, że „pożycza od ojca, ale to chińska podróbka”.

Co na to CBA? Zapewne nic, bo otoczenie prezydenta wręcz chwali się dobrymi układami w służbach. Tak czy owak, wszystko na to wskazuje, że to nie koniec opowieści o „sołtysie ze Świętochłowic”, który miasto traktuje jak swój partyjny folwark.

Tomasz Szymborski www.szymborski.org

Tak czy owak wygrywa Nowak

Te wybory zostały spaprane od samego początku. Przepisy są nielogiczne i umożliwiają manipulacje, a ich twórcy mają wyborców za idiotów.

Wpadlibyście na coś takiego, że oddanie kilku głosów na jedną listę jest oddaniem ważnego głosu? Nawet, gdy wyborca chce np. skreślić kilku kandydatów na liście, aby zaprotestować w ten sposób, to nie oddaje nieważnego głosu.

Podczas kampanii przed wyborami i nauczania, wyborcom tłuczono do głów, że:

„W jednym okręgu w mieście na prawach powiatu do podziału może być od pięciu do dziesięciu mandatów. Miejskie rady mogą liczyć maksymalnie 45 członków, z wyjątkiem Rady Warszawy, która liczy 60 radnych. Wyborca może oddać zawsze tylko jeden głos, niezależnie od przypadającej na okręg liczby mandatów. Mandaty są dzielone proporcjonalnie do liczby oddanych głosów między komitety, które przekroczyły 5-proc. próg wyborczy (metodą d’Hondta). Mandaty trafiają do kandydatów z danej listy, którzy otrzymali najwięcej głosów.”
(cytat za PAP, i ta wersja była obowiązująca we wszystkich mediach).

Nie wiem, czy to niedopatrzenie, czy kampania dezinformacyjna, ale art. 440 § 4 Kodeksu wyborczego mówi:

„Jeżeli znak „×” postawiono w kratce z lewej strony obok nazwisk dwóch lub większej liczby kandydatów, ale z tej samej listy, głos uznaje się za ważny i oddany na wskazaną listę z przyznaniem pierwszeństwa do uzyskania mandatu temu kandydatowi, przy którego nazwisku znak „×” jest umieszczony w pierwszej kolejności.”

Najczęściej pozycja kandydata na listach zależy od jego pozycji w partii (ugrupowaniu). Nie trudno wyobrazić sobie na przykład sytuację, że „mąż zaufania” danego ugrupowania „eliminuje” na listach tych lepszych od lidera, dyskretnie stawiając krzyżyki przy właściwych nazwiskach.

Dlaczego zatem nie wprowadzić innego przepisu, ot na przykład, że „w przypadku skreślenia kandydatów na innych listach, głosy są zaliczane kandydatom z komitetu wyborczego nr 1”? W tym roku wygrałoby PSL.

Kolejnym absurdem jest przepis o tym, że kandydat na prezydenta, wójta czy burmistrza nie musi mieszkać w mieście, którym chce rządzić. Natomiast kandydat na radnego musi stale zamieszkiwać na obszarze gminy, w której kandyduje, ale niekoniecznie już na obszarze okręgu wyborczego, w którym kandydat zostanie zgłoszony. I tu pole do nadużyć.

W wielokrotnie opisywanych Świętochłowicach podczas wyborów faceta, który został prezydentem doszło do, zdaniem jego konkurentów, nazwijmy to delikatnie, nieprawidłowości.
Otóż Dawid Kostempski „na wszelki wypadek” kandydował też na radnego z listy PO. Jego konkurenci ujawnili, że pomimo zameldowania w Świętochłowicach, nie mieszka w tym mieście, ale w Katowicach, o czym niejednokrotnie informował chętnie opinię publiczną, chociażby wpisami na Facebooku.

Jeszcze w czasie kampanii wyborczej Kostempski – „mieszkaniec” Świętochłowic korzystał ze służbowego samochodu Urzędu Miejskiego w Świętochłowicach, którym był wożony z Katowic do pracy w magistracie i odwożony z powrotem. Do domu, gdzie czekała stęskniona żona i dzieci.

Jestem bardzo ciekaw, jakich to prawnych wygibasów użyje sąd, do którego trafi protest wyborczy. Podpowiadam jeden, ale wierzę w pomysłowość sędziów:

„Katowice leżą blisko Świętochłowic, a Kostempski ma zdolność bilokacji”.

Kodeks wyborczy nie zakazuje natomiast jednoczesnego kandydowania na radnego i na wójta, burmistrza, prezydenta w tej samej lub innej gminie. Dopuszczalne jest także jednoczesne kandydowanie na radnego powiatu lub radnego województwa i na wójta lub burmistrza lub prezydenta.

W przypadku jednoczesnego wyboru tego samego kandydata na radnego i na wójta, burmistrza, prezydenta jego mandat radnego wygasa z mocy prawa. Taki totolotek.

Tomasz Szymborski www.wpolityce.pl

Jak się głosuje w Świętochłowicach?

Czy wybory samorządowe będą powtórzone – to pytanie, jakie zadaje sobie coraz więcej z nas. Głosowanie okazało się sztuczką.

Na jednym z portali pojawił się taki artykuł Zbigniewa Kuźmiuka, posła:

A w mediach wręcz lawinowo przybywa informacji potwierdzających, że w tych wyborach mamy do czynienia nie z cudem nad urnami, ale raczej cyrkiem. Skoro jak mówił w kieleckiej telewizji jeden z informatyków, średnio zdolny student tego kierunku bez trudu mógł się zalogować w systemie i dodać jakiemuś kandydatowi dowolną ilość głosów albo odjąć innemu albo też wstawić do drugiej tury kandydata, który w nich nie kandydował, to trudno przyjąć za prawdziwe nawet ogłoszone już wyniki do rad gmin i na wójtów, burmistrzów i prezydentów.

A już informacje o 20-30% , a nawet 40% ilościach głosów nieważnych w wyborach do rad powiatów i sejmików województw, dobitnie potwierdzają, że duża część wyborców potraktowała pierwszą stronę wielostronnicowych książeczek zawierających listy wyborcze poszczególnych komitetów wyborczych (czyli listę PSL) jako tę na której zgodnie z instrukcją prezentowaną wielokrotnie przez PKW w telewizji, trzeba postawić jeden krzyżyk.

Po zorientowaniu się, że to lista PSL, wyborcy którzy chcieli głosować na kandydatów z innych list, stawiali krzyżyk także na innej liście, albo też świadomie unieważniali swój głos w ten sam sposób.
Jeżeli dodamy do tego informacje o skandalicznym przebiegu wyborów w wielu obwodowych komisjach wyborczych (brak niektórych komitetów na listach do głosowania, różne nie zamykane pojemniki jako urny wyborcze np. kosze na śmieci, składanie głosów przez wyborców na urnach po ich całkowitym wypełnieniu), czy samą działalność PKW w tym liczne coraz bardziej kuriozalne jej konferencje prasowe, to niechybnie nasuwa się stwierdzenie, ze doszło do ogromnego wypaczenia wyników wyborów.

Prawo i Sprawiedliwość mimo tego, że jak wskazał sondaż exit poll wygrało te wybory uważa, że taki ich przebieg i liczenie wyników jest ciosem w polską demokrację i w związku z tym nie godzi się na przedłużanie tego „cyrku” nad urnami.

Będziemy więc składać wnioski do sądów okręgowych pokazując w nich skalę nieprawidłowości w poszczególnych okręgach wyborczych, a także przygotujemy projekt ustawy o nadzwyczajnym skróceniu kadencji nowo wybranych władz samorządowych i przeprowadzeniu w nieodległym czasie powtórnych wyborów samorządowych.

Na naszym, świętochłowickim poletku było równie ciekawie. A swoją drogą, czy zwycięstwo w ustawionym wyścigu powinno cieszyć?

Czekamy na Wasze opinie oraz dowody na nieprawidłowości podczas wyborów.

Były przekręty?

Robi się coraz ciekawiej. Tak jak u nas z tym radnym, na którego głosowała cała kilkunastoosobowa rodzina w jednym z lokali wyborczych, a on dostał… 3 głosy. 

Śmierdzi tymi wynikami wyborów bardziej, niż z Kaliny. U nas co prawda nie wygrał PSL, ale równie egzotyczni „miszczowie”

pobrane

Gratulacji dla Kostempskiego nie będzie

Trudno sobie wyobrazić większą klęskę Świętochłowic, jak Kostempski i jego ferajna, panosząca się po Świętochłowicach. Nieszczęścia chodzą stadami.  Naprawdę, opary fenoli ze Stawu Kalina zaczynają podtruwać mieszkańców naszego miasta.

PO wywietrzeniu z głowy bąbelków szampana, „nowy-stary” prezydent rozpocznie demolkę Świętochłowic. Miejską kasę trzeba będzie napełnić przy okazji, z czegoś pokryć koszty letniego basenu „ekologicznego”, czy Muzeum Powstań Śląskich im. Dawida Kostempskiego.

A zatem według naszych prognoz pierwsza na sprzedaż zostanie wystawiona miejska spółka MPGK. Potem przyjdzie pora na Skałkę – skończą się spacery, bieganie i darmowa gra naszych dzieci w piłkę. W ramach Partnerstwa Publiczno-Prywatnego (coś jak „program powszechnej prywatyzacji” z lat 90. ubiegłego wieku), wszystko zostanie sprzedane.

Potem wespół z Chorzowem opchnięte będą wodociągi, czyli ChŚPWiK, na które jest już podobno kupiec. I pozamiatane.

Ciekawe, ilu wywalonych z roboty po wyborach towarzyszy z PO, i zza Brynicy znajdzie wkrótce atrakcyjne posady w Świętochłowicach? To pytanie retoryczne.

Kilka tygodni temu napisaliśmy – wszystkich nas nie kupicie ani nie zastraszycie. I tak będzie.

Nasza strona KWZŚ będzie się nadal ukazywać. Do naszych autorów i zespołu dołączają nowi dziennikarze obywatelscy oraz osoby, które nie chcą się zgodzić na taki  styl zarządzania Świętochłowicami przez „obcego” z Katowic.

Jesteśmy dociekliwi, i wkrótce napiszemy o tym, ile głosów było „nieważnych” i dlaczego, ilu nowych mieszkańców Świętochłowic przed wyborami cudownie przybyło, i u kogo.

Kostempski naturalnie, z takim a nie innym składem rady miejskiej, może przepchnąć każdy swój chory pomysł. Tylko pamiętajcie „radni” – Delfin tu nie mieszka. Wy – tak.

 

Jak głosować. PORADNIK

Lokale wyborcze będą czynne w niedzielę w godzinach od 7 do 21. Ewentualna druga tura wyborów prezydenta miasta odbędzie się 30 listopada.
Cisza wyborcza obowiązuje od północy w piątek, 14 listopada. Zatem jeszcze możemy Wam poradzić bez żadnych konsekwencji, jak głosować i na kogo nie głosować:
Nie głosujcie na Dawida Kostempskiego, listę Platformy Obywatelskiej  oraz kandydatów z równie egzotycznych list „Razem dla Świętochłowic z D. Kostempskim”.
Dlaczego nie głosować na nich? Poczytajcie dokładnie od początku tę stronę, i wyciągnijcie wnioski.
Miejmy nadzieję, że już w poniedziałek okaże się, iż nasze Świętochłowice są wolne od przybysza z Katowic – Dawida Kostempskiego.
Cisza wyborcza potrwa od północy w piątek i zakończy się w niedzielę o godz. 21, jeżeli żadna z obwodowych komisji wyborczych nie przedłuży głosowania. Najwyższa grzywna: od 500 tys. złotych do miliona złotych grozi za publikację sondaży w czasie ciszy wyborczej. Chodzi zarówno o sondaże przedwyborcze dotyczące przewidywanych zachowań wyborców, wyników wyborów, jak i sondaże prowadzone w dniu głosowania.
Jak głosować?
W wyborach samorządowych wyborcy w większości gmin będą mogli oddać cztery głosy – po jednym w głosowaniu na radnych gminy, powiatu i województwa oraz jeden przy wyborze wójta, burmistrza lub prezydenta miasta.Aby głos był ważny, trzeba postawić znak X w kratce przy jednym nazwisku kandydata na karcie do głosowania.
W miastach na prawach powiatu (czyli w Świętochłowicach również) wyborcy dostaną trzy karty:
– białą w wyborach do rady miasta,
– niebieską – do sejmików wojewódzkich,
– różową – w wyborach prezydenta miasta.Kart wyborczych w miastach na prawach powiatu jest mniej, gdyż nie odbywają się w nich wybory do rad powiatu. 

Zarządzone na 16 listopada wybory będą się nieco różnić od poprzednich. Po raz pierwszy wybory do rad gmin (oprócz miast na prawach powiatu) odbędą się w jednomandatowych okręgach wyborczych.
Jak wyjaśnia sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki, w każdym okręgu będzie do zdobycia jeden mandat. Dostanie go kandydat, który zdobędzie najwięcej głosów. Sekretarz PKW ocenia, że zmiana wyboru rad gmin nie powinna stanowić dla wyborców kłopotu.
– Wyborca zawsze stawia znak X, dwie przecinające się linie – przy nazwisku jednego kandydata – podkreśla Czaplicki.
Na dole każdej karty znajdzie się informacja o sposobie głosowania.
Każda gmina została podzielona na tyle okręgów wyborczych, ile mandatów jest do obsadzenia w danej radzie – liczba mandatów zależy od liczby mieszkańców w danej gminie.
15 radnych wybierzemy w gminach do 20 tys. mieszkańców;
21 w gminach do 50 tys. mieszkańców – czyli w Świętochłowicach;
23 w gminach do 100 tys. mieszkańców;Czy można lajkować?
W trakcie ciszy wyborczej nie wolno wywieszać plakatów, rozdawać ulotek, organizować spotkań związanych z wyborami, namawiać do głosowania na konkretnych kandydatów i na listy. Za to grozi grzywna, której wysokość ustalają sądy.
Ciszę wyborczą narusza każdy element czynnej agitacji wyborczej. Dlatego też np. plakaty rozwieszone przed rozpoczęciem ciszy wyborczej nie muszą być zrywane. Nie wolno jeździć pojazdami oklejonymi plakatami wyborczymi, oklejony pojazd może natomiast stać.
Nie wolno informować o szacowanej frekwencji wyborczej. Można natomiast zachęcać do pójścia do urn wyborczych.
Cisza wyborcza obowiązuje też w internecie. Przed jej rozpoczęciem nie trzeba usuwać wpisów, materiałów agitacyjnych, a także wyników sondaży przedwyborczych umieszczonych w sieci – nie można jednak po rozpoczęciu ciszy wyborczej dokonywać w nich zmian.
Szef PKW Stefan Jaworski w maju przed wyborami do Parlamentu Europejskiego mówił, że polubienie profilu jednego z kandydatów do PE na portalu społecznościowym podczas ciszy wyborczej będzie agitacją wyborczą; podobnie np. udostępnienie jego zdjęcia.
PKW zaznacza jednocześnie, że o tym, czy coś stanowi złamanie zakazu agitacji wyborczej, mogą decydować tylko organy ścigania i sądy.
– Jeśli ktoś uważa, że naruszono ciszę wyborczą, powinien to zgłosić bezpośrednio policji lub prokuraturze – powiedział sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki.
Dodał, że naruszenie zakazu prowadzenia agitacji wyborczej w okresie ciszy wyborczej stanowi wykroczenie, a naruszenie zakazu podawania do publicznej wiadomości wyników sondaży zachowań wyborczych i przewidywanych wyników wyborów – występek. Zatem ocena, czy w danym przypadku doszło do naruszenia tego zakazu, nie będzie należała do Państwowej Komisji Wyborczej, lecz do organów ścigania i sądów.
Karalne jest także wpływanie na wynik wyborów, czyli popularne „kupowanie głosów”. 
Jeżeli zauważycie, że ktoś wynosi puste karty do głosowania poza lokal wyborczy, natychmiast zawiadomcie przewodniczącego komisji wyborczej lub męża zaufania, i zadzwońcie na policję.