Mediacja, czyli zabieg

Na miejscu Delfina, absolwenta „słynnego” Wydziału Prawa i Administracji US w Katowicach oddalibyśmy dyplom magistra prawa.

Dlaczego? Otóż robienie wydarzenia z „mediacji” z VIG w sprawie złożonego pozwu o zapłatę kilkunastu milionów złotych to kolejna ściema. Tyle w „temacie” Kaliny.

katorżnik2
fot. z FB Dawida Kostempskiego

Mediacje to normalna kolej rzeczy w procesach cywilnych. W sprawach cywilnych jest instytucją, która została wprowadzona do polskiego porządku prawnego w 2005 roku.  Cyrk pt. mediacja nie jest drogi. Kosztuje kilkaset złotych. Doskonale natomiast wyczuwamy, o co chodzi. Ano o to, żeby oddalić czarne chmury nad ekipą Delfina.

Zrobienie show pt. konferencja po kontroli NIK, to niewypał. Kontrolerzy potwierdzili to, co było od dawna wiadome.

Darmowa ściąga dla Delfina i jego wyznawców w sprawie mediacji:

1 stycznia 2016 r., weszły w życie nowe przepisy kodeksu postępowania cywilnego zmieniające zasady prowadzenia mediacji (ustawa z dnia 13 października 2015 r. o zmianie niektórych ustaw w związku ze wspieraniem polubownych metod rozwiązywania sporów). Celem nowelizacji jest rozszerzenie i upowszechnienie wykorzystywania mediacji w sprawach cywilnych, zwłaszcza pomiędzy przedsiębiorcami.

Skutkiem zmian ma być szersze i częstsze wykorzystywanie
mediacji, a co za tym idzie, skrócenie i usprawnienie procesów sądowych oraz obniżenia kosztów sporów, zarówno po stronie obywateli jak i państwa.

Zmiany w procedurze układają się w etapy w trakcie, których przekazywana jest wiedza na temat polubownych metod rozwiązywania sporów

Warto też pamiętać, że bezskuteczne jest powoływanie się w toku postępowania przed sądem lub sądem polubownym na propozycje ugodowe, propozycje wzajemnych ustępstw lub inne oświadczenia składane w postępowaniu mediacyjnym.

Powiedzmy to wprost – zgoda na mediacje to nic innego jako gest dobrej woli ze strony spółki VIG. I naprawdę nie oznacza, że stanie się cud, i Kalina przestanie śmierdzieć.

Nadal nie wiadomo, dlaczego kaucja, którą wykonawca prac w projekcie „pachnącej Kaliny” wpłacił (zgodnie z umową) na konto magistratu, nie znajdowała się na wydzielonym koncie? Dopiero komornik musiał ją zająć…

Ale wszyscy wiemy, o co chodzi. Ale tu nawet najdroższy dezodorant nie pomoże.

 

 

Kontrola NIK

Zakończyła się kontrola NIK w Świętochłowicach. Nie jest tak świetnie, jak życzyłby sobie tego Delfin i kumple z akwarium. Jest gorzej.

Kontrolerzy NIK zajmowali się badaniem „Realizacji projektu „Oczyszczenie i zabezpieczenie przed wtórną degradacją stawu Kalina oraz rewitalizacja terenu przyległego” przez Gminę Świętochłowice”. Lektura jest ciekawa.

Podczas podpisania umowy o dofinansowanie w marcu 2012 r. Kostempski perorował:

Zatruty fenolem i cuchnący staw Kalina, który przez lata był dla władz i mieszkańców ekologicznym wyrzutem sumienia, już wkrótce stanie się dumą i perełką okolicy.

Na spacer wokół Kaliny w 2012 r. namówił nawet ówczesną minister Elżbietę Bieńkowską, która przyłączyła się do chóru:

Ten, pierwszy w regionie i największy w kraju projekt rewitalizacji, będzie dowodem na to, że warto pokonywać bariery by wykorzystać unijne dotacje dla zmieniania otoczenia przyrodniczego i przywracania naturze zniszczonych przez człowieka terenów.

Na zdjęciu poniżej są jeszcze drzewa…

DK i EB

 

 

NIK nie miał zastrzeżeń, co do wyboru wykonawcy prac przy tej inwestycji, czyli spółki VIG.

Przetarg na realizację robót został ogłoszony 8 marca 2013 r. Wzięło w nim udział dwóch oferentów. Zamawiający wybrał ofertę konsorcjum Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowo-Handlowe VIG11, które zaoferowało znacznie niższą cenę od oferty złożonej przez drugiego oferenta [Cena w ofercie PHU VIG – 26,3 mln zł, cena w ofercie drugiego oferenta 48,9 mln zł] .

W związku z powyższym Zamawiający w trakcie prowadzonego postępowania przetargowego, działając na podstawie art. 90 ust. 1 ustawy Pzp13 wezwał pismem z dnia 22 listopada 2013 r. Lidera konsorcjum Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowo-Handlowe VIG Sp. z.o.o. do wyjaśnienia wysokości ceny ofertowej.

W odpowiedzi na wezwanie Zamawiającego Lider konsorcjum złożył w dniu 27 listopada 2013 r. wyjaśnienia w sprawie zaoferowanej ceny, które na wniosek Lidera konsorcjum zostały objęte tajemnicą przedsiębiorstwa.

Wobec udzielonych przez Lidera konsorcjum wyjaśnień Zamawiający dokonał wyboru oferty złożonej przez konsorcjum.

Od decyzji Zamawiającego odwołał się do Krajowej Izby Odwoławczej w Warszawie drugi oferent. KIO nie uwzględniła zarzutów zawartych w odwołaniu i wyrokiem z dnia 20 stycznia 2014 r. oddaliła odwołanie.

Dalej robi się coraz ciekawiej. Kontrola NIK udowodniła, że to gmina Świętochłowice przekazała wykonawcy dane, które zaniżały ilość osadów oraz skład chemiczny tego syfu.

Decyzje MAO i jego podwładnych doprowadziły jednak do tego, że rewitalizacja przy takich narzuconych założeniach technicznych była skazana na niepowodzenie. Naszym skromnym zdaniem było to zwyczajne marnowanie środków unijnych.

W dniu 14 marca 2014 r. Wykonawca [VIG] przekazał do wiadomości Zamawiającego wniosek skierowany do nadzoru autorskiego o zmianę technologii wykonania bariery fizycznej – zamiast ze ścianek szczelnych typu „Larsen” na ścianę szczelinową cementowo-bentonitową. Zamawiający, po uzyskaniu opinii nadzoru autorskiego i inwestorskiego nie wyraził zgody na zmianę technologii wykonania ścianek, co stanowiłoby istotną zmianę przedmiotu zamówienia określonego w SIWZ i postanowień zawartej umowy.

I dalej:

Kolejną zmianą technologii wykonania, zaproponowaną przez Wykonawcę [czyli VIG] była zmiana ilości i kodu osadów wydobywanych z dna stawu Kalina (pismo z dnia 19 marca 2014 r., skierowane do nadzoru inwestorskiego). Zamawiający po uzyskaniu opinii nadzoru inwestorskiego i autorskiego oraz po otrzymaniu stanowiska Instytucji Wdrażającej nie zgodził się na zmianę kodów
osadów dennych, zobowiązując Wykonawcę do realizacji zadania zgodnie z technologią przewidzianą w SIWZ.

Mówiąc wprost – VIG przeprowadził swoje badania „wody” i osadów stawu Kalina. Wykonawca zorientował się, że został wprowadzony w błąd, i w przypadku fiaska (czyli podczas przyjęcia wykonanych prac i zbadania np. stężenia fenoli etc.) nie dostanie ani złotówki. Czyli można postawić tezę, że gmina chciała, aby jakiś (sorry) frajer za friko wykonał roboty przy naszej turystycznej atrakcji.

Potwierdzają to nawet wyjaśnienia wiceprezydenta Karcza:

W złożonych wyjaśnieniach I Zastępca Prezydenta Świętochłowic podał, że Wykonawca zamiast rozpocząć realizację prac zgodnie z projektem od momentu przekazania placu budowy (10 lutego 2014 r.), czynności związane z realizacją zadania rozpoczął od kierowania do Gminy wniosków o zmianę w technologii wykonania najważniejszych elementów projektu w zakresie budowy: bariery fizycznej wraz z drenażem odcieków spływających z hałdy odpadów poprodukcyjnych, tymczasowej kwatery odwadniania osadów dennych wraz z systemem przelewów rurowych wód nadosadowych i drenażem odcieków, zmiany klasyfikacji w zakresie nadania kodu odpadu dla osadów dennych przewidzianych do wydobycia z dna stawu Kalina i ich odwodnienia w tymczasowej kwaterze odwadniania osadów. Wszystkie te działania ze strony Wykonawcy miały, zdaniem
składającego wyjaśnienia, wpływ na zaistnienie opóźnień w realizacji harmonogramu rzeczowo-finansowego.

O co chodzi z tymi kodami? Otóż uzyskanie akceptacji dla zmiany kodu osadów dennych pozwoliłoby na unieszkodliwianie osadów w cementowniach, bez konieczności transportowania ich do zakładu jednego z członków konsorcjum VIG w Gdańsku. Byłoby taniej.

Przypominamy, że ten toksyczny materiał był wożony przez całą Polskę. Nasz „ekolog” z Katowickiej chciał się podzielić „złotem z Kaliny” z mieszkańcami z innych regionów.

Ciąg dalszy ekologicznej inwestycji public relations skończył się tak, jak skończyć musiał:

W związku z niepodejmowaniem przez Wykonawcę prac związanych z budową bariery fizycznej wokół hałdy, tymczasowej kwatery odwadniania osadów oraz wywozu osadów wydobytych z brzegu stawu Kalina, w dniu 2 lipca 2014 r. Zamawiający wezwał Lidera konsorcjum firm do realizacji zadania zgodnie z zatwierdzonym projektem budowlano-wykonawczym oraz umową i załączonym do niej harmonogramem rzeczowo-finansowym pod rygorem odstąpienia od umowy.

Pomimo wezwania, Wykonawca nie przystąpił do dalszej realizacji inwestycji zgodnie z umową, lecz w dniach 5 i 8 września 2014 r. złożył oświadczenie o odstąpieniu od umowy. W odpowiedzi Zamawiający w dniu 22 września 2014 r. złożył oświadczenie o częściowym odstąpieniu od umowy wraz z wezwaniem
do zwrotu świadczeń wzajemnych i do zapłaty kar umownych.

Na koniec pytanie: członkiem jakiej partii jest Dawid Kostempski? No, i gdzie te jesiotry?

 

Komornik w magistracie

Kilka dni temu do drzwi świętochłowickiego Delfinarium zapukał komornik z Krakowa.

Zapukał i zajął 1 mln złotych na rachunkach bankowych na podstawie nakazu zapłaty wystawionego przez sąd w Częstochowie. Wniosek do sądu złożyła spółka VIG, niefortunny, wyrolowany wykonawca rewitalizacji Stawu Kalina.

katorżnik1

Kostempski powinien wiedzieć, że to dopiero początek fali nieprzyjemności.

Ciekawe, czy urzędnicy magistratu dostaną swoje pensje w terminie?

VIG zagrał sprytnie, bo wniosek o wydanie nakazu zapłaty złożył w okręgu, który nie ma żadnych świętochłowicko-katowickich sentymentów.

Podobnie, jak krakowski komornik. Nawiasem mówiąc tenże nie znalazł na kontach żadnego śladu kaucji gwarancyjnej, którą złożyła spółka VIG podczas przetargu na rewitalizację Stawu Kalina.

Oj, coś tu śmierdzi…

Kontrola NIK w Urzędzie Miasta

Ciekawe, czy 4 grudnia Dawid Kostempski powita na progu swego gabinetu „chlebem i solą” inspektorów Najwyższej Izby Kontroli? A może będzie chory?

logo-nik

Wiecie, że mamy dobre i sprawdzone informacje? Wiecie to od dawna. To z przyjemnością zawiadamiamy, iż kontrola NIK rozpoczyna się 4 grudnia – tak nam doniosły wstrętne, ryże „wiewiórki”. Pod lupę zostaną wzięte działania Kostempskiego i spółki w sprawie afery nazywanej „rewitalizacją Stawu Kalina”.

Inspektorzy NIK w Barbórkę (łobuzy!) przyjdą do budynku przy ulicy Katowickiej i zażądają dokumentów na wspomniany temat. Nawet tych, które urzędnicy chcą bardzo ukryć. I będzie się działo.

Zapewne wkrótce okaże się, kto jest winny nie tyle kompromitacji (bo do tego już chłopcy i dziewczynki Kostempskiego zdążyli nas już przyzwyczaić), ale wielomilionowych strat przy tej „unijnej inwestygacji”.

Na miejscu świeżego żonkosia Bartosza Karcza, który jest podpisany na wielu dokumentach już zarezerwowalibyśmy sobie kolejkę w budynku przy Powstańców. I opowiedzieli, jak na spowiedzi, jak to było z przetargiem i innymi ciekawymi wątkami inwestycyjnymi.

Kobiety są cierpliwe, ale czy będą czekać jak Penelopa na Odyseusza?Jeżeli Karcz nie powie, to znajdą się ludzie, którzy nie tylko powiedzą, ale przekażą dokumenty.

Dalszy rozwój sytuacji będzie przypominał obieranie cebuli – warstwa po warstwie… A cebula jest dobra na szkorbut, którego można się nabawić w budynku przy ulicy Mikołowskiej w Katowicach.

W Urzędzie Miasta w kolejce po NIK ustawiła się już doborowa ekipa z ABW i CBA.

Strach się bać, co nie Delfin? Tik, tak…

Delfinowi Kalina odbije się czkawką

Wreszcie ktoś z polityków poważnie zainteresował się ekologiczną katastrofą w Świętochłowicach, czyli rozgrzebaniem Stawu Kalina.

kalina

Wizyta Beaty Szydło, kandydatki na premiera w przyszłym (daj Boże) rządzie PiS, nad Stawem Kalina w niczym nie przypominała spacerku Elżbiety Bieńkowskiej, koleżanki Dawida Kostempskiego.

Przypomnijmy, że Bieńkowska spacerowała razem z Kostempskim nad brzegiem tej ekologicznej atrakcji przed skandalem z rewitalizacją tego ścieku fenoli i rakotwórczych węglowodorów aromatycznych.

Beata Szydło powiedziała:

„Interesem władzy, polityków ma być interes obywateli. Rozumiem, że środki i możliwości były, tylko nie dokończono tego co zaczęto. To, co widać tutaj, o czym mówią mieszkańcy, o tych problemach, to tu na Śląsku znaleźlibyśmy wiele takich miejsc. Problem obecnie rządzących polega na tym, że oni tych kłopotów Śląska nie dostrzegają. Śląsk przygotował dobre rozwiązania, tylko, że nie ma żadnej oferty dla Śląska ze strony rządzących”

W oczy rzucała się obecność na spotkaniu Marka Palki z PiS, przewodniczącego Rady Miasta. Palka, który jest politycznym sprzymierzeńcem Dawida Kostempskiego (PO), kandyduje do Sejmu z listy PiS.

Zapewne Jarosław Kaczyński nie ma pojęcia, że w Świętochłowicach zdarzył się cud, i istnieje koalicja PO-PiS. Pozostawiamy to bez komentarza.

Dlaczego nazwaliśmy Palkę sprzymierzeńcem Kostempskiego? Proste – gdyby radni PiS głosowali wcześniej przeciwko wielu pomysłom Kostempskiego (także w sprawie Stawu Kalina), to nie byłoby tej gigantycznej afery. A także miasto nie pogrążałoby się w długach, które są wynikiem reklamiarskich decyzji Kostempskiego (basen z glonami, żałosne muzeum, żużel, itp)

Palka na swojej stronie internetowej (warto poczytać dla beki) tak wczoraj napisał (pisownia oryginalna), zapewne oszołomiony chemikaliami, które unosiły się obficie nad Kaliną:

Nie jest już tajemnicą, że w nadchodzących wyborach parlamentarnych będę kandydował do Sejmu RP z listy Prawa i Sprawiedliwości. Dziękuję Wam za wiele lat zaufania i wspólnej pracy, dzięki którym znalazłem się właśnie w tym miejscu.

Dalej jest coraz ciekawiej:

Moja droga samorządowa zaczęła się 21 lat temu i trwa dotąd nieprzerwanie. Dzięki codziennej pracy dla miasta i regionu znam potrzeby ich mieszkańców. Jako samorządowiec z krwi i kości jestem gotowy, by tę cenną wiedzę wykorzystać w parlamencie: miejscu, gdzie spotykają się zdania różnych opcji politycznych i które jest powołane do podejmowania decyzji. Niech te decyzje pomagają żyć wszystkim Polakom, a nie tylko poszczególnym grupom.

Wiem, na czym polega kompromis, bo to jedna z podstaw demokracji. Wiem też, że należy dobrze przemyśleć to co się robi, nie kłamać i nie krzywdzić innych swoimi słowami bądź decyzjami. Kocham Świętochłowice, kocham Śląsk i chcę dbać o moje miejsce na ziemi, bo po prostu lubię ludzi i czuję satysfakcję pomagając im.

Jeśli się uda – śląskie miasta będą tymi, którymi posłowie interesują się częściej niż co cztery lata: przed wyborami. Mam nadzieję, że za pięć tygodni wspólnie będziemy mogli powiedzieć „udało się” i wrócić do normalnej rzeczywistości, w której najważniejsze są zwyczajne sprawy miasta i regionu. Sprawy zwykłych ludzi – nas wszystkich.

Mówię to, co myślę, a myślę to co Wy. Wspólnie możemy myśli przekuć w czyny.

Specjalnie nie poprawiamy błędów stylistycznych tego „kandydata”. Zwracamy tylko uwagę na stwierdzenia, które doskonale charakteryzują pana Palkę i jego osobowość:

  • Moja droga samorządowa zaczęła się 21 lat temu i trwa dotąd nieprzerwanie.
    No cóż, zdarza się. Kandydat na posła powinien jeszcze przypomnieć partie polityczne i ugrupowania, które zaliczył przez te 21 lat. Przypomnijmy zatem Palce: Sojusz Lewicy Demokratycznej (SLD, nie mylić z LSD), Unia Wolności i – jak donoszą wiewiórki – PO, bo zakładał razem z Krystyną Rawską struktury  tej partii w Świętochłowicach.
  • Niech te decyzje pomagają żyć wszystkim Polakom, a nie tylko poszczególnym grupom.
    Tak, zapewne. Szczególnie, gdy się należy do pewnej grupy współpracującej politycznie z Kostempskim z PO.
  • Wiem, na czym polega kompromis, bo to jedna z podstaw demokracji. Wiem też, że należy dobrze przemyśleć to co się robi, nie kłamać i nie krzywdzić innych swoimi słowami bądź decyzjami.
    Zdolności do kompromisu pan kandydat ma nieograniczone. Resztę stwierdzeń też radzimy wziąć sobie do serca.
  • Po prostu lubię ludzi i czuję satysfakcję pomagając im.
    Serio???
  • Mam nadzieję, że za pięć tygodni wspólnie będziemy mogli powiedzieć „udało się” i wrócić do normalnej rzeczywistości, w której najważniejsze są zwyczajne sprawy miasta i regionu.
    Halooo, czy leci z Wami pilot? Proszę wyładować!
  • Mówię to, co myślę, a myślę to co Wy. Wspólnie możemy myśli przekuć w czyny.
    O Boże… Naprawdę?  Kaszpirowski…

Artykuł nie powstał na zlecenie Krajowego Komitetu Wyborczego Prawa i Sprawiedliwości.

Kostempski wylądował

Stało się! Prezydent Kostempski powrócił z chińskich wojaży, i wylądował w Polsce. Po krótkiej regeneracji pojawił się w pracy.

Tej powoli zmieniającej kolor z pomarańczowo-niebieskiej na kaczystowską i pisowską. A już mieliśmy nadzieję, że swoje menedżersko-przywódcze talenty będzie trenował na Chińczykach. Nie udało się. Ale nic straconego. Wybory do parlamentu i referendum zbliżają się. Powoli pętla się zaciska.

8351

Kostempski, jak widać niestety wrócił do pachnącego odorami Stawu Kalina raju. Od razu na stronie magistratu pojawiły się zdjęcia, z których jedno publikujemy z podaniem źródła.

Tym razem odbyła się sesja zdjęciowa Kostempskiego z dzieciakami i ze Sznupkiem (maskotka śląskiej policji). Sznupek to ten po prawej stronie.

Swoją drogą miło, że skazany za nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku i mataczenie reklamuje policyjne gadżety.

Kto utajnił wyniki?

 

Podwładni Dawida Kostempskiego, działacza Platformy Obywatelskiej ukryli przed mieszkańcami Świętochłowic wyniki badań wody Stawu Kalina. Ukryli, bo wiedzieli że stężenia rakotwórczych substancji są bardzo wysokie.

Za te badania niemałe pieniądze wypłacono z miejskiej kasy, i powinny być dostępne dla każdego. To nie są prywatne analizy zlecone przez Kostempskiego czy jego wicka – Karcza.

Swego czasu Urząd Miasta na swojej stronie internetowej poświęconej blamażowi ekipy Kostempskiego opublikował wyniki badań „wody” Stawu Kalina.

Jak łatwo zauważyć, Urząd Miasta nie ujawnił wszystkich wyników badań analizy fizykochemicznej próbek wody pobranej ze Stawu Kalina. Wystarczy porównać numery stron.

Są tylko trzy strony z z pięciostronicowego raportu wyników analizy fizykochemicznej wody. Utajniono też najbardziej newralgiczne wyniki zawartości związków organicznych w tychże próbkach – brakuje aż siedmiu z dziesięciu stron!

Wbrew zasadom Głównego Instytutu Górnictwa, który w dokumentach z analiz zastrzega, iż wyniki badań muszą być publikowane w całości, Urząd Miasta utajnił kilkanaście stron tych bardzo ważnych dla mieszkańców wyników.

Brakujące wyniki publikujemy poniżej.

Mieszkańcy mają prawo wiedzieć, co ich truje i dlaczego jest coraz więcej poronień, chorób nowotworowych i ludzkich dramatów.

WWA to Wielopierścieniowe Węglowodory Aromatyczne, znane pod angielskimi nazwami: polycyclic aromatic hydrocarbons (PAH) polynuclear aromatics (PNAs) lub polycyclic organic matter (POM), stanowią liczną grupę związków zawierających od dwóch do kilku, a nawet kilkunastu pierścieni aromatycznych w cząsteczce.

W literaturze znane jest ponad 200 związków aromatycznych, a wśród nich acenaften, acenaftylen, antracen, benzo(a)antracen, benzo(a)piren, benzo(e)piren, benzo(b)fluoranten, benzo(j)fluoranten, benzo(k)fluoranten, benzo(g,h,i)perylen, chryzen, dibenzo(a,h)antracen, fluoranten, fluoren, fenantren, piren i indeno/(,2,3-cd)piren – najbardziej toksyczne i niebezpieczne dla człowieka, które są rakotwórcze oraz powodują wady płodów i poronienia.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) już w 1970 r. wprowadziła ustalenie, że sumaryczne stężenie WWA w wodzie nie powinno przekroczyć 200 nanogramów/litr (czyli 0,2 mikrograma/litr).

Jak widać sumaryczne stężenie WWA w próbkach wody wynosi od 16 do 24 mikrogramów na litr tej cieczy. Łatwo policzyć, że norma WHO jest przekroczona od 80 do 120 razy!

 

Z powyższych wyników badań, które ujawniamy, jasno widać, że

całkowite stężenie WWA w próbkach pobranych ze Stawu Kalina, są bardzo wysokie. Niebezpiecznie wysokie, a nawet śmiertelnie.

WWA ze względu na występowanie we wszystkich elementach środowiska: w wodzie, glebie, powietrzu, w żywności, łatwo dostaje się do organizmu ludzkiego.

Najczęstszymi drogami jest spożywania pokarmów zanieczyszczonych WWA, drogą oddechową oraz przez skórę. Cząsteczki negatywnie wpływają zarówno na organizm ludzki jak i na zwierzęta.

Do krótkoterminowych objawów zaliczyć można podrażnienie oczu, nudności, wymioty oraz biegunkę. Istnieją również objawy długoterminowe : zaćmy, uszkodzenie nerek, wątroby oraz żółtaczka. Kontakt skóry z naftalenem może powodować zaczerwienienia i zapalenie skóry.

Natomiast oddychanie lub połykanie dużych ilości tego związku może spowodować rozpad krwinek czerwonych.

Do najgroźniejszych chorób niewątpliwie zaliczyć można ryzyko zachorowania na raka płuc i innych narządów wewnętrznych.

Kostempski katorżnik

Podziwiamy naszego prezydenta Dawida Kostempskiego. Dzisiaj pochwalił się na fejsbuku, że wziął udział w „Biegu katorżnika”. Ma facet kondycję, ale to mu się przyda.Wkrótce.

kat1

Mamy nadzieję, że zdjęcia, które zamieścił będą prorocze. Oby tak Dawid Kostempski wyglądał jesienią.

Podobno organizatorzy przyjęli wstępnie propozycję, jaką im złożył na mecie zachwycony Kostempski.

Komandosi z Lublińca ochoczo zgodzili się, po obejrzeniu slajdów i prezentacji WFOŚiGW, do rozegrania półmaratonu wokół Stawu Kalina i wyścigu pływackiego na dystansie 1 kilometra w tym „oczyszczonym i ekologicznym” zbiorniku wodnym, które jest chlubą Świętochłowic. I pomnikiem postawionym za życia prezydenta, znanego zwolennika zdrowego trybu życia.

Kostempski pobiegł na dystansie 12,5 km. Po Buchczyka ps. Nurek już wysyłano helikopter, kiedy po 4 godzinach doczłapał do mety. Może biegł w akwalungu, bo już przygotowuje się do biegu wokół Stawu Kalina?

Lepiej milczeć

Milczenie jest złotem. Ale do tego trzeba dorosnąć.

Żona prezydenta Świętochłowic, niejaka Agnieszka Kostempska na swoim profilu na Facebook`u postanowiła „coś” skomentować. A mianowicie zabrała głos w sprawie sporu sądowego. Na dodatek nierozstrzygniętego.

Agnieszka Kostempska ku zaskoczeniu wielu osób została powołana na stanowisko wiceprezesa WFOŚiGW w Katowicach. Instytucja, w której obecnie Kostempska pracuje,  ma nadzorować i rozliczać jedną z najważniejszych inwestycji w mieście, którego prezydentem jest jej mąż – czyli rewitalizację stawu Kalina.

I to także on być może ponosi odpowiedzialność za kompromitację przy projekcie współfinansowanym przez Unię Europejską.

Nie będziemy w tym miejscu mówić o etyce, bo po prostu nie wypada. Rzekomo w WFOŚiGW w Katowicach jest jakiś kodeks etyki.

Ironicznie brzmi twierdzenie Kostempskiej, że (pisownia oryginalna):

„Tak ważne dla mieszkańców sprawy nigdy nie powinny być wykorzystywane do walki politycznej! A Ci którzy stają po niewłaściwej stronie powinni zajrzeć w głąb własnego sumienia – no chyba że go nie mają !!!”

 

10  Agnieszka KostempskaWarto przypomnieć, że to Dawid Kostempski upolitycznił i wykorzystał w kampanii public relations podczas pierwszej kadencji rewitalizację toksycznego stawu.

Kostempska delikatnie mówiąc mija się z prawdą, pisząc że „Sąd przyznał rację gminie”. Gówno prawda.

Szokujące jest wprowadzanie w błąd opinii publicznej przez osobę zajmującą eksponowane stanowisko w WFOŚiGW oraz bezpośrednie zaangażowanie się w spór swoim komentarzem. Aczkolwiek biorąc pod uwagę przynależność partyjną, czyli legitymację Platformy Obywatelskiej – zaskakiwać nie powinno.

Prawda jest taka, że pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Katowicach wydał nakaz zapłaty na konsorcjum trzech firm: Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowo-Handlowe VIG z Dąbrowy Górniczej, Port service z Gdańska i PPR Complex z Krakowa.

Spór się będzie toczyć długo, bo po pierwsze nakaz wydany przez Sąd Okręgowy w Katowicach jest nieprawomocny. Został niemalże zaraz złożony przez VIG Sp. z o.o. sprzeciw na to automatycznie wydane orzeczenie.  Po drugie – w sądzie znajduje się pozew VIG z żądaniem zapłaty wielokrotnie wyższej kwoty od miasta.

Nakaz zapłaty zresztą to nie wyrok, lecz jedynie orzeczenie sądowe wydawane na posiedzeniu niejawnym bez udziału stron wyłącznie na podstawie treści pozwu oraz załączonych do niego dokumentów.

Propaganda uprawiana przez świętochłowickich urzędasów jest debilna. Tylu zatrudnionych prawników jest na etatach i umowach w świętochłowickim magistracie, ale żaden nie ośmielił się wyjaśnić Kostempskiemu (zresztą absolwentowi wydziału prawa), że nakaz zapłaty jest tylko propozycją rozstrzygnięcia sporu.

I najważniejsze – nieprawomocny nakaz zapłaty nie stanowi ani tytułu egzekucyjnego, ani nie może być podstawą zabezpieczenia majątku etc. Najbardziej istotna jest tutaj sprawa sprzeciwu, który po wniesieniu prowadzi do automatycznego upadku nakazu zapłaty oraz wyznaczenia rozprawy, która odbywa się na drodze procesowej. Długiej drodze.

Podsumowując – ten nakaz zapłaty może sobie Kostempski w … wsadzić albo powiesić nad biurkiem. Jak lubi.

Kostempski nie pojawił się w sądzie

Dawid Kostempski nie przyszedł w środę na rozprawę w swoim procesie karnym z oskarżenia prywatnego. Następna starcie Kostempski – VIG planowane jest na 29 października, czyli już po wyborach do parlamentu. Czy Kostempskiemu uda się czmychnąć i skryć za immunitetem? 

dk wokanda

Tym razem to nie Kostempski oskarża, ale jest oskarżonym. Powoli powinien przyzwyczajać się do zajmowania miejsca na ławie oskarżonych.

IMG_0996

Oskarżycielem prywatnym jest VIG Sp. z o.o., która zarzuca Kostempskiemu popełnienie przestępstwa z artykułu 212 § 2 kodeksu karnego.

Art. 212. § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną niemającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

To nawiasem mówiąc ulubiony paragraf, z którego Kostempski oskarża dziennikarzy, blogerów i innych niewygodnych. Cóż, kto mieczem wojuje, od miecza ginie. Taka sytuacja.

Jak widać, Kostempskiego reprezentuje w tym procesie mecenas Mariusz Orliński z Kancelarii Ślązak, Zapiór i Wspólnicy. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ta kancelaria zajmuje się m.in. sporem pomiędzy miastem a spółką VIG w sprawie tzw. rewitalizacji stawu Kalina.

Kostempski występuje na ławie oskarżonych jako osoba prywatna, a nie prezydent miasta, to on powinien ponieść koszty swego obrońcy. I tak zapewne jest, bo nie wyobrażamy sobie, aby osoba o takiej pozycji społecznej wykorzystywała pełnione stanowisko do uzyskiwania prywatnych korzyści.

A przy okazji – czyżby Kancelaria Głąb and Płaza już nie chciała mieć nic wspólnego z sądowymi potyczkami Kostemskiego i jego małżonki?

W Świętochłowicach coraz głośniej o tajemniczych spotkaniach Dawida Kostempskiego z politykami PiS oraz Ruchu Kukiza. Cel tych desperackich i histerycznych ruchów jest naturalnie jeden.

Chodzi przede wszystkim o uniknięcie planowanego na po wakacjach referendum o odwołanie tego pana ze stanowiska prezydenta miasta wraz z wszystkimi radnymi. Jak sprzątać, to sprzątać!

Kostempski jest sprytny, i wie że musi mieć też drugie wyjście. Tak na wszelki wypadek.

Otóż umizgi Delfina Platformy Obywatelskiej i onegdaj pupila Jerzego Buzka do PiS oraz „Kukizowców” mają spowodować, że albo Kostempski znajdzie się na liście wyborczej jednego z tych ugrupowań (raczej PiS), albo jego podchody mają zmusić zdeterminowaną i walczącą o przeżycie PO do zaproponowania dobrego miejsca na jej listach w wyborach do Sejmu.

Tak czy owak Kostempski desperacko walczy o mandat poselski, bo tylko immunitet ochroni go przed prokuratorskimi zarzutami, które usłyszeć może jesienią. Najpóźniej jesienią.

A przy okazji gratulujemy Fabianowi Niemyjskiemu wygranego procesu z Kostempskim. Można powiedzieć, że piętrowa intryga się nie udała.