Usta Kostempskiego

Aldona Minorczyk-Cichy, która postanowiła zmienić fach z dziennikarza na rzecznika świętochłowickiego magistratu, nie zdaje sobie sprawy z wagi słów i konsekwencji ich wypowiadania. Do czasu.

W ubiegłym tygodniu w Telewizji Republika Minorczyk w charakterystyczny dla siebie i hałaśliwy sposób starała się zneutralizować argumenty o sekowaniu przez Kostempskiego Śląskiej Telewizji Miejskiej – spółki medialnej,  w której miasto Świętochłowice ma jeszcze udziały.

pobrane

Była dziennikarka „Dziennika Zachodniego” ( a jakże!) wypowiedziała podczas programu kilka stwierdzeń, które mogą ja sporo kosztować. W przenośni i dosłownie.

Bredziła coś o tym, że ŚTM, której został wypowiedziany lokal na Skałce, otrzymała od miasta propozycję innej siedziby. To naturalnie kłamstwo.

W naszym mieście wszyscy wiedzą, że

Kostempski gdyby mógł, to przegryzłby światłowód, aby ekipie z ŚTM uniemożliwić nadawanie programu.

Minorczyk pokusiła się też o stwierdzenie, że nieprzedłużenie podpisywanych od lat przez urząd miasta umów z ŚTM (np. na relacje i emisję obrad Rady Miasta oraz innych zleceń), to rezultat  tego, że „telewizja nie wytrzymuje konkurencji cenowej i konkurencji jakościowej” ( vide 17 minuta 20 sekunda relacji).

Już się cieszymy, jak Minorczyk w sądzie będzie starała się tę tezę udowodnić. Powodzenia!

Relacje z posiedzeń Rady Miasta przeprowadza Telewizja „Sfera” z Rudy Śląskiej. Aby było ciekawiej i zabawniej, to w odróżnieniu od ŚTM, „Sfery” nie ma w kablówkach odbieranych w Świętochłowicach.

Znając życie, to „Sfera” za swoje usługi wystawia samorządowi w naszym mieście faktury znacznie wyższe, niż robiła to Śląska Telewizja Miejska.

Myślimy, że nawet kancelaria mecenasa Głąba i mec. Płazy nie będzie w stanie pomóc eks-redaktor Minorczyk podczas procesu ze Śląską Telewizją Miejską. Nie sądzimy też, aby pomoc przypłynęła także ze strony byłej redakcji, gdzie nadal pracuje mąż tej pani. Byłoby to kumoterstwo.

Próbka sprostowań po radosnej dziennikarskiej twórczości rzecznik Aldony:

Rzeczniczka Urzędu Miasta, którym kieruje Kostempski szybciej mówi niż myśli. Kobiety w pewnym wieku tak mają. Udaje też, że wie, o czym mówi. No cóż…

Tak Aldona M.-C. reagowała na pytania zadane przez dziennikarkę Śląskiej Telewizji Miejskiej kilka dni po programie w Telewizji Republika.

Urocze, nieprawdaż? Równie bezradna była w czasie spotkania Kostempskiego z mieszkańcami w sprawie skandalu z rewitalizacją Stawu Kalina.

Prawda o Kalinie

Staw Kalina nie tylko truje. Może też zabić. W przenośni i dosłownie, bo jeden z dziennikarzy dostaje pogróżki, aby przestał się zajmować tą śmierdzącą sprawą.

Grzegorz Mika, prezes Śląskiej Telewizji Miejskiej od kilku tygodni dostaje pogróżki. Ktoś grozi jemu i rodzinie śmiercią, jeżeli dalej będzie zajmował się tematem Kaliny. Tematem będziemy się naturalnie zajmować. Wszystkich nas nie zastraszycie i nie kupicie!

Dr inż. Łucja Fukas – Płonka – docent Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach, ekspert Polskiej Izby Ekologii z zakresu ochrony wód i gospodarki odpadami, mówi w wywiadzie dla ŚTM bez ogródek, jakie zagrożenie kryje Staw Kalina. Padają nazwy chemikaliów. Fenole, pirydyna i jej pochodne to związki silnie trujące i rakotwórcze.

Do tego PCB, czyli polichlorowane bifenyle, WWA – wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne oraz dioksyny – jedne z najsilniejszych trucizn, które wywołują poronienia i wady płodu. Smakowite „menu a la Kalina”.

Poniżej materiał Śląskiej Telewizji Miejskiej.

A przy okazji – czy wiecie, że hałda obok Kaliny już nie należy do Świętochłowic i Chorzowa, ale tylko do Świętochłowic? Nasze „wiewiórki” nam przyniosły taką oto jesienną nowinę.
Ciekawe, jakich argumentów użył prezydent Chorzowa, aby pozbyć się „bomby ekologicznej” ? Odwoływał się do lokalnego patriotyzmu, muzealno-ekologicznych talentów Delfina, a może załatwiono to PO linii partyjnej? Nie chce nam się wierzyć, aby z taką inicjatywą wystąpił prezydent naszego miasta!

Tak czy owak, deszcze wymywają z hałdy toksyczne związki, które szybko spływają do Stawu Kalina.
Mieszkańcy umierają powoli. Życie Ślązaków jest nic nie warte.