POzazdrościć takiego tatusia. Najpierw POżycza zegarek, warty około 20 tysięcy złotych, a potem daruje dwieście tysięcy złotych.
Dzisiejszy „Fakt” zainteresował się tym, o czym pisaliśmy kilkanaście dni temu – zegarkiem Delfina. Prezydent uprzejmie wyjaśnia Małgorzacie Himmel, dziennikarce Faktu (to ta sama, która od kilku miesięcy po okresach ekstazy, krytycznie pisze o szefie Świętochłowic), że „zegarek pożycza od ojca”.
Tłumaczenie nie przekona nawet mieszkańca Świętochłowic, oszołomionego wyziewami z Kaliny.
Mamy coraz więcej podejrzeń, iż następna wersja tłumaczenia Omegi na nadgarstku prezydenta będzie bardzo religijna:
Noszę, bo dostałem z okazji komunii świętej. Odmierza mi czas pozostały do pełnienia mego stanowiska.
Kompromitujące jest zarówno tłumaczenie („pożycza mi ojciec”), jak i bierność CBA („nie zajmujemy się sprawą zegarka”) w wyjaśnieniu tej sprawy. Poseł Nowak pożyczał od kolegi i dostał też w prezencie od rodziny. I tłumaczy się w sądzie.
„Fakt” niezbyt dokładnie czyta naszego bloga. Dziwnym trafem pominął dom za prawie milion złotych Delfina i Barbie w dosyć elitarnej dzielnicy Katowic.
Cóż, miał rację klasyk Bartosz Sienkiewicz mówiąc o państwie, że to „chuj, dupa i kamieni kupa”.
Zaczynamy też wierzyć plotkom, rozpowszechnianym przez otoczenie prezydenta, że „służby mogą mu skoczyć”. Pytanie tylko, czy naprawdę węglowe układy są naprawdę tak mocne?
I jak wysoko Delfin podskoczy?