Dezodorant Kenediego

Kilka tysięcy metrów sześciennych ścieków ze Stawu Kalina podczas ulewnych deszczy przedostało się do sieci kanalizacyjnej w mieście. I, zanim ktoś się zorientował, popłynęły rurami do oczyszczalni Klimzowiec.

Taka sytuacja wydarzyła się swego czasu, i jak się można domyślać lokalne media nawet nie zająknęły się na ten temat. Oczyszczalnia Klimzowiec eksploatowana jest przez Chorzowsko-Świętochłowickie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Oczyszcza ścieki z terenu całego Chorzowa i Świętochłowic. W tych dwóch miastach nie ma żadnej innej oczyszczalni ani miejsca, gdzie byłyby zrzuty z kanalizacji. Dodatkowo na oczyszczalnię dopływa część ścieków z osiedla Tysiąclecia w Katowicach.

Mieszkańcy Osiedla Tysiąclecia marudzili, że im po oknami coś śmierdzi, ale chyba nie spodziewali się, że wiatr od oczyszczalni będzie niósł zapach Chanel No. 5? Ścieki z fenolami skutecznie poradziły sobie z warstwą biologiczną, czyli biofiltrem w oczyszczalni.

Dlaczego śmierdziało? Otóż ścieki rozlewa się cienką warstwą po materiale filtracyjnym (koksie, tłuczniu, żużlu itp.), na którym rozwija się błona biologiczna (głównie bakterie tlenowe). Zanieczyszczenia są zatrzymywane przez błonę i rozkładane przez bakterie. Fenole jakby nie było mają też właściwości odkażające, zatem takie bakterie, tym bardziej tlenowe, to żaden przeciwnik.