Bajki Delfina i kompanii

Kiedy kilka dni temu napisaliśmy o akcji komornika, który zajął na kontach świętochłowickiego magistratu milion złotych, prezydenta miasta o mało co nie trafił szlag. Szkoda.

Na dodatek jeszcze w Dzienniku Zachodnim (???) ukazał się artykuł, który mocno podrapał ego Kostempskiego. Czyżby również polskojęzyczny organ VerlagsGruppe Passau nie chciał umierać w oparach Kaliny za Dawida K.? Możliwe.

Wraca też sprawa „opiekunek”. I już nie „zaginą” dokumenty ani pisma z prokuratury, nieprawdaż panie radco?

pisemko

Od Delfina odcina się nawet PiS. Marek Palka, jak przystało na szefa śmiesznej zgrai zwanej radą miasta,  gorączkowo stara się zachować twarz. Chłop ma nadzieję, że mamy krótką pamięć. Błąd – mamy świetną pamięć. Mądrzejsi od nas mówili, że „raz kurwa – zawsze kurwa”. To naturalnie nie dotyczy pana Palki, ale lawirantów.

Czytamy tenże artykuł w DZ i chce nam się śmiać. Otóż nikt do tej pory nie zorientował się w konsekwencjach grożących kierownictwu magistratu za ten syf i wałki podczas rewitalizacji Stawu Kalina!

A przy okazji – panie Karcz, jak tam dzisiaj zeznania w sądzie w sprawie VIG?

Podpowiadamy:

Milion złotych, jakie zajął komornik trafiło do depozytu. Nie dostanie go VIG, ale także miasto będzie miało milionową dziurę w przeciekającym budżecie. Teraz milion dla budżeciku Świętochłowic to jak 10 mln kilkanaście lat temu;

Tenże milion złotych to kwota odpowiadająca wysokości gwarancji, jaka złożyła spółka VIG, kiedy wygrała pierwszy przetarg na rewitalizację Kaliny. Ciekawe jest to, że kasa zamiast procentować w depozycie na subkoncie Urzędu Miasta, to została wydana na podwyżki przed wyborami samorządowymi. Poszła podobno na podwyżki dla nauczycieli i strażników miejskich. Takie wydanie kasy jest naruszeniem przepisów;

Konta Urzędu Miasta świecą pustkami. Zablokowany milion oznacza, że gdzieś tych pieniędzy zabraknie. Stawiamy na to, że kasy nie dostanie szpital i szkoły;

Po Świętochłowicach krążą ekipy służb wszelakich. To tacy cichociemni, którzy swego czasu wpadli z wizytą do Mosia.

Jedni osobnicy z fan klubu Delfina są przesłuchiwani. Inni sami proponują rozmowę, podtykają ciekawe papiery i pendrajwy. A niektóre filmiki i nagrania są naprawdę ciekawe. Może nie tak ciekawe, jak te z balang u „Sowy i przyjaciół”, ale wystarczą do wyroków i rozwodów.