Staw Kalina nie tylko truje. Może też zabić. W przenośni i dosłownie, bo jeden z dziennikarzy dostaje pogróżki, aby przestał się zajmować tą śmierdzącą sprawą.
Grzegorz Mika, prezes Śląskiej Telewizji Miejskiej od kilku tygodni dostaje pogróżki. Ktoś grozi jemu i rodzinie śmiercią, jeżeli dalej będzie zajmował się tematem Kaliny. Tematem będziemy się naturalnie zajmować. Wszystkich nas nie zastraszycie i nie kupicie!
Dr inż. Łucja Fukas – Płonka – docent Wydziału Inżynierii Środowiska i Energetyki Politechniki Śląskiej w Gliwicach, ekspert Polskiej Izby Ekologii z zakresu ochrony wód i gospodarki odpadami, mówi w wywiadzie dla ŚTM bez ogródek, jakie zagrożenie kryje Staw Kalina. Padają nazwy chemikaliów. Fenole, pirydyna i jej pochodne to związki silnie trujące i rakotwórcze.
Do tego PCB, czyli polichlorowane bifenyle, WWA – wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne oraz dioksyny – jedne z najsilniejszych trucizn, które wywołują poronienia i wady płodu. Smakowite „menu a la Kalina”.
Poniżej materiał Śląskiej Telewizji Miejskiej.
A przy okazji – czy wiecie, że hałda obok Kaliny już nie należy do Świętochłowic i Chorzowa, ale tylko do Świętochłowic? Nasze „wiewiórki” nam przyniosły taką oto jesienną nowinę.
Ciekawe, jakich argumentów użył prezydent Chorzowa, aby pozbyć się „bomby ekologicznej” ? Odwoływał się do lokalnego patriotyzmu, muzealno-ekologicznych talentów Delfina, a może załatwiono to PO linii partyjnej? Nie chce nam się wierzyć, aby z taką inicjatywą wystąpił prezydent naszego miasta!
Tak czy owak, deszcze wymywają z hałdy toksyczne związki, które szybko spływają do Stawu Kalina.
Mieszkańcy umierają powoli. Życie Ślązaków jest nic nie warte.