Czy Alina Moś-Kerger, córka byłego prezydenta Świętochłowic i łapówkarza wywiąże się z publicznej obietnicy?
Po aresztowaniu Eugeniusza Mosia w 2010 roku, córka tego pana obiecała wpłatę 50 tysięcy złotych na konto fundacji lub stowarzyszenia antykorupcyjnego, jeżeli dowody przeciwko jej ojcu się potwierdzą.
To jej deklaracja:
Wczoraj Sąd Okręgowy w Katowicach prawomocnie skazał byłego prezydenta Świętochłowic za korupcję. Dowody zatem się potwierdziły.
Oświadczenie pani Moś-Kerger padło w sferze publicznej i winno być traktowane jako obietnica. Zatem może jakaś fundacja wystąpi o to 50 tysięcy złotych? W ramach sprawiedliwości dziejowej…
W dziedzinie zwalczania korupcji i wyłapania łapówkarzy jest jeszcze bardzo dużo do zrobienia w naszym mieście, nieprawdaż? CBA wszystko wie, i cierpliwie czekamy.
Eugeniusz Moś, były prezydent Świętochłowic został dzisiaj prawomocnie skazany na 2 lata i 10 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, zakaz pełnienia funkcji publicznych, wysoką grzywnę i jakieś dodatkowe bonusy.
Sąd Okręgowy w Katowicach otrzymał tym samym wyrok sądu rejonowego w Mikołowie.
[materiał Śląskiej Telewizji Miejskiej, systematycznie niszczonej przez obecnego władcę naszego miasta]
Nie wdając się w szczegóły – poprzednik Dawida Kostempskiego został oskarżony o przyjmowanie łapówek, czyli prymitywną korupcję. Moś brał kasę od prezesów gminnych spółek, i nie tylko. Normalny rekieter. Proces tego osobnika i jego drużyny rozpoczął się w grudniu 2011 roku. Skończył ostatecznie dzisiaj.
Moś był tak pewny, że wyrok zostanie zmieniony lub skierowany do ponownego rozpatrzenia, że… pojawił się w sądzie.
Tylko dobremu sercu sędziego zawdzięcza fakt, że nie został zakuty w kajdany już na sali rozpraw i nie trafił odsiadywać wyrok do więzienia. Ale co się odwlecze, to nie uciecze.
Nie pomoże ani zaświadczenie od psychiatry ani próby odroczenia wykonania kary. Dopilnujemy, aby w tym wypadku Temida miała bystry wzrok.
Na ławie oskarżonych w tym trwającym kilka lat procesie oprócz byłego prezydenta Świętochłowic zasiedli sekretarz miasta Jolanta S.-K. (wkopała Mosia koncertowo, jak w tanim romansie), zastępca prezydenta Mosia – Czesław Ch. i Jerzy L., który był radnym w Świętochłowicach i pracownikiem MZBM. Oskarżona w procesie była też matka byłego prezydenta Lidia M., której zarzucono podanie w akcie notarialnym zaniżonej o 100 tys. zł wartości nieruchomości, którą kupowała.
Moś, jak przystało na twardziela (nie chodzi o erekcję wiadomego organu) nie przyznawał się do popełnienia zarzucanych mu czynów.
– Przedstawione zarzuty są oparte o jakąś wypowiedź jednego człowieka, dla mnie to jest nie dość, że absurdalne, to jeszcze bulwersujące. To nie tylko polityczna zasadzka, ale to gra o przetrwanie, gra interesów, gra o stanowiska i niestety my na tym polegliśmy… na razie – tłumaczył onegdaj Eugeniusz Moś.
Jerzy L. radny, który wpełzł do Rady Miasta z ramienia śmiesznego tworu „Razem dla Świętochłowic z Dawidem Kostempskim” właśnie dzisiaj zaliczył kolejny życiowy sukces. Został bowiem w procesie byłego prezydenta miasta skazany na 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywnę oraz 2 letni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Zatem do swoich wyróżnień i dyplomów może dodać wpis w rejestrze skazanych.
Jolka S.-K. dostała 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Pozostali oskarżeni usłyszeli wyroki 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywny, zapłacenie kosztów sądowych i takie tam. Grubo…
Też są karani i mogą pożegnać się z pracą w samorządach, urzędach i z funduszami unijnymi. Takie jest życie skazańca.
Dla pana L. oznacza to (po uprawomocnieniu się wyroku) wypad z Rady Miasta oraz z wszystkich innych funkcji w samorządzie i jego organach. Jaka szkoda…
A Kostempskiemu gratulujemy radnych. Zna się na ludziach. Wziął L. na listy wyborcze, mimo że ta jego gwiazda samorządu od kilku lat była oskarżona w tym procesie korupcyjnym.
Nasze wiewiórki z Katowickiej meldowały, że Kostempski wciąż miał nadzieję, że Moś i L. nie zostaną skazani. A tu taka niespodzianka!
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Syn L. ma także zarzuty korupcyjne. Zdobył je pracując jako strażnik miejski w Katowicach. Przy okazji: Czy Jerzy L. ma jeszcze więcej tak zdolnych dzieci?
Eugeniusz Moś, były prezydent Świętochłowic nie uśmiechał się już tak głupio, jak zazwyczaj podczas swego procesu. Szczęka mu opadła, kiedy sędzia ogłosił jego wyrok – 2 lata i 10 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności, zakaz pełnienia funkcji publicznych, wysoką grzywnę i jakieś dodatkowe bonusy.
Nie wdając się w szczegóły – poprzednik Dawida Kostempskiego został oskarżony o przyjmowanie łapówek, czyli prymitywną korupcję. Moś brał kasę od prezesów gminnych spółek, i nie tylko. Normalny rekieter. Proces tego osobnika i jego drużyny rozpoczął się w grudniu 2011 roku. Skończył dzisiaj.
Na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Mikołowie oprócz byłego prezydenta Świętochłowic zasiedli sekretarz miasta Jolanta S.-K. (wkopała Mosia koncertowo, jak w tanim romansie), zastępca prezydenta Mosia – Czesław Ch. i Jerzy L., który był radnym w Świętochłowicach i pracownikiem MZBM. Oskarżona w procesie była też matka byłego prezydenta Lidia M., której zarzucono podanie w akcie notarialnym zaniżonej o 100 tys. zł wartości nieruchomości, którą kupowała.
Moś, jak przystało na twardziela (nie chodzi o erekcję wiadomego organu) nie przyznawał się do popełnienia zarzucanych mu czynów.
– Przedstawione zarzuty są oparte o jakąś wypowiedź jednego człowieka, dla mnie to jest nie dość, że absurdalne, to jeszcze bulwersujące. To nie tylko polityczna zasadzka, ale to gra o przetrwanie, gra interesów, gra o stanowiska i niestety my na tym polegliśmy… na razie – tłumaczył onegdaj Eugeniusz Moś.
Jerzy L. radny, który wpełzł do Rady Miasta z ramienia śmiesznego tworu „Razem dla Świętochłowic z Dawidem Kostempskim” właśnie dzisiaj zaliczył kolejny życiowy sukces. Został bowiem w procesie byłego prezydenta miasta skazany na 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywnę oraz 2 letni zakaz pełnienia funkcji publicznych. Zatem do swoich wyróżnień i dyplomów może dodać wpis w rejestrze skazanych.
Jolka S.-K. dostała 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata. Pozostali oskarżeni usłyszeli wyroki 1 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, grzywny, zapłacenie kosztów sądowych i takie tam. Grubo…
Też są karani i mogą pożegnać się z pracą w samorządach, urzędach i z funduszami unijnymi. Takie jest życie skazańca.
Dla pana L. oznacza to (po uprawomocnieniu się wyroku) wypad z Rady Miasta.
A Kostempskiemu gratulujemy radnych. Zna się na ludziach. Wziął L. na listy wyborcze, mimo że ta jego gwiazda samorządu od kilku lat była oskarżona w tym procesie korupcyjnym.
Nasze wiewiórki z Katowickiej meldowały rano, że Kostempski był pewien, że Moś i L. nie zostaną skazani. A tu taka niespodzianka!
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Syn L. ma także zarzuty korupcyjne. Zdobył je pracując jako strażnik miejski w Katowicach. Przy okazji: Czy Jerzy L. ma jeszcze więcej tak zdolnych dzieci?
Kostempski jeszcze nie wygrał wyborów, a już dzieli stołkami. Klasyka gatunku Platformy Obywatelskiej, czyli „kadry, głupcze”!
Jedna z naszych „wiewiórek” za orzeszki przekazała nam taką oto informację. Otóż Dawid Kostempski, aby zachęcić pewne środowiska do głosowania na niego (frajerzy!) na pewnym tajnym spotkaniu ogłosił skład swego „rządu” w nowej kadencji.
Otóż wiceKostempskim ma być niejaka Krystyna Rawska, dobrze znana z różnych stron w naszym mieście, obecnie na politycznym aucie. Natomiast sekretarzem miasta Dawid Kostempski chce uczynić Eugeniusza Mosia.
Być może do zadań Mosia, tego byłego prezydenta miasta będzie należała walka z korupcją? Jesteśmy za tą kandydaturą, bo wszak Mos jest ekspertem od korupcji. Jej skuteczność bada na sobie, zasiadając na ławie oskarżonych w sądzie rejonowym w Mikołowie.
W grudniu 2010 roku prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Eugeniuszowi Mosiowi, jego koleżance (?) i innym. Moś usłyszał żądania i brania łapówek w czasie, kiedy był prezydentem miasta.
Prezydent, a także sekretarz Świętochłowic Jolanta S.-K. zostali zatrzymani przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego cztery lata temu, w ramach prowadzonego od listopada 2009 roku śledztwa. Prokuratura w Bytomiu zarzuciła im żądanie i przyjmowanie łapówek.
Jak po zatrzymaniu podawała prokuratura, w jednym przypadku podejrzani żądali 100 tys. zł i przyjęli 25 tys. zł. Innym razem prezydent i sekretarz mieli żądać kwoty „równoważnej 15-krotności 40 proc. z miesięcznego wynagrodzenia brutto” osoby, od której żądano łapówki. W tym przypadku urzędnicy – zdaniem prokuratury – przyjęli 70 tys. zł. Pieniądze miały trafić do prezydenta za pośrednictwem sekretarza miasta – wynika z ustaleń śledztwa. Później, w czasie śledztwa, prezydentowi Mosiowi postawiono trzy kolejne zarzuty – korupcyjne i przeciwko dokumentom.
Na ławie oskarżonych Sądu Rejonowego w Mikołowie oprócz byłego prezydenta Świętochłowic siedzą też: zastępca prezydenta Mosia – Czesław Ch. i Jerzy L., który pracuje do dzisiaj w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Lokalowej w Świętochłowicach. Proces trwa.
Ów Jerzy L. obecny radny, który dalej chce być radnym, nas fascynuje. Czy wiecie, że jego syn też ma zarzuty korupcyjne? Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
16 funkcjonariuszy Straży Miejskiej w Katowicach zatrzymała w poniedziałek policja pod zarzutem korupcji – poinformowała katowicka policja. Strażnicy referatu ruchu drogowego mieli przyjmować łapówki w zamian za odstąpienie od czynności służbowych.
– Zostali zatrzymani w swoich domach lub w pracy. Śledztwo w tej sprawie trwało od około roku. Co ważne, zgłoszenie wpłynęło od ich przełożonych – kierownictwa Straży Miejskiej, wtedy machina śledcza ruszyła – powiedział rzecznik katowickiej policji komisarz Jacek Pytel.
Katowicki urząd miasta deklaruje dalszą współpracę w celu całkowitego wyjaśnienia tej sprawy – poinformował w poniedziałek rzecznik urzędu Jakub Jarząbek. Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Katowicach Marta Zawada-Dybek, strażnicy usłyszą łącznie ponad 800 zarzutów.
Strażnicy mieli przyjmować łapówki od 20 do 300 zł. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności. Zarzuty obejmują okres od lipca 2012 do lutego 2013 r. Postępowanie nadzoruje katowicka prokuratura okręgowa. PAP
Panie Kostempski, gratulujemy wyboru takich kadr! Całe szczęście dla Świętochłowic, że ten „gabinet cieni” pozostanie tylko na papierze.