Delfin i prokurator

Można powiedzieć tak – co się odwlecze, to nie uciecze….

Kostempski dzielnie kontynuuje tradycję swojego poprzednika, czyli skorumpowanego Eugeniusza Mosia. Na razie prokuratura zabezpieczyła Delfinowi mienie i zabrała rzeczy, które podpierdolił z Urzędu Miasta. W tym „postanowieniu” są fragmenty, które zapewne znajdą się w akcie oskarżenia. Jesteśmy niemal na sto procent przekonani, że śladem poprzednika pójdzie także „Miękka Faja”.

Poniżej dokument, znaleziony na wycieraczce.

Pętla

Powoli zaciska się pętla wokół Dawida K. Dzisiaj Panowie z CBA byli w MPGK. Nawet się rymuje.

Jest czas siania, jest czas zbiorów. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że z twarzy Delfina zniknie głupawy uśmieszek. I nie będzie miał czasu na szlajanie się po Świętochłowicach. Koledzy z PO też nie pomogą, bo nie mogą. Współczujecie?

Niedawno pisaliśmy, że panowie z CBA 😎 zabezpieczyli w magistracie całą dokumentację dotycząca przetargów na przebudowę stadionu na Skałce. To cieszy. Sporo tego było, bo przetargów były aż trzy.
Po kolei unieważniane przez Delfina. Powód był prosty – oferty były za drogie.
W końcu jednak wygrała spółka-córka Mostostalu Zabrze SA (parę razy opisywana na naszym blogu jako ta, która wygrywała niemal wszystkie przetargi w Świonach za czasów tego …), ze skutkiem jaki możemy oglądać za płotem.
Zaprawdę powiadamy Wam – będzie się działo. I może co poniektórym nie-mieszkańcom zabraknie czasu na bieganie po lokatorach mieszkań komunalnych i udawanie „zatroskanych” oraz „niosących pomoc”. Niesie to kura jaja. Czasem robią się zbuki.😂😂😂

W kolejce czeka sprawa rewitalizacji Stawu Kalina, opiekunek dzieci (Pani Irena rozmowna się zrobiła), umorzeń podatków dla „wybranych”.

CBA w MPGK interesuje się kulisami sprzedaży działki przy ulicy Lampego.

Oj, będzie boleć!

Kto Qumak?

Były dyrektor Qumak SA, notowanej na giełdzie spółki informatycznej przyznał katowickim śledczym, że firma zdobywała kontrakty za łapówki. Przetargi ustawiano w instytucjach samorządowych, a nawet państwowych uczelniach.

easter cba

Firma Qumak z Warszawy była liderem konsorcjum, które przygotowało projekt i zrealizowało ekspozycję stałą w Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach.

O całej sprawie donosi dzisiaj katowicki dodatek „Gazety Wyborczej”. Według jej relacji CBA i Prokuratura Apelacyjna w Katowicach prowadzą ciekawe śledztwo:

Jarosław Ś., dyrektor handlowy filii Qumak w Bielsku-Białej, zeznał śledczym, iż w latach 2008-2012, składając oferty, „wielokrotnie wchodził w porozumienie z osobami pełniącymi funkcje publiczne, a odpowiedzialnymi za przygotowanie i przeprowadzenie postępowań przetargowych”. Efekt tego był taki, że członkowie komisji przetargowych w zamian za łapówki wybierali oferty firmy Qumak. Ś. korumpował ich laptopami, aparatami fotograficznymi, nawigacjami samochodowymi, częściami komputerowymi lub pieniędzmi.

Na stronie spółki można jeszcze przeczytać:

W ramach podpisanej umowy warszawska spółka w konsorcjum z Aduma S.A. oraz firmą Marcin Pietuch Fabryka Dekoracji, będzie odpowiadać za opracowanie merytoryczne wszystkich treści prezentowanych na ekspozycji, projekt wykonawczy oraz produkcję filmów i aplikacji. Ponadto zajmie się dostawą i montażem sprzętu. Koniec realizacji kontaktu przewidziany jest na wrzesień 2014 roku.

Aduma S.A. jest w upadłości likwidacyjnej. Ekspozycja Muzeum Powstań Śląskich kosztowała 4 mln 335 tys. zł, z czego część stanowią środki pozyskane przez miasto z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Sporo. Ale to publiczne pieniądze, więc nie trzeba oszczędzać.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że wkrótce CBA zainteresuje się ową „multimedialną ekspozycją”, i ktoś może mieć zepsute święta. Oby. Na dodatek śledczy mają jeszcze „asa w rękawie”, czyli zeznania osoby zaangażowanej w korupcyjny proceder.

Śledztwo się rozkręca. Naszym zdaniem powody do obaw ma jeszcze kilka osób nie tylko w Świętochłowicach. Najbardziej, te które się nie podzieliły ze swymi szefami „wziątkami”, jak każe staropolski obyczaj. Słyszeliśmy plotki, w które naturalnie nie wierzymy, że ten miły obyczaj  jest praktykowany w pewnym budynku przy ulicy Katowickiej.
Ale to złe języki…

Dawid herbaciarz

Wiemy, że Dawid Kostempski pilnie śledzi naszą stronę. Dziękujemy, bo to nas mobilizuje do jeszcze lepszej pracy. 

Ledwo wczoraj napisaliśmy, że strona Dawida Kostempskiego jest nieaktualna, to już kilka godzin później opierdoleni informatycy (dzięki, Nurek!) zmienili zdjęcie. Nawiasem mówiąc to zdjęcie jest do dupy. No, ale z pustego i Benjamin nie da rady.

Tak wygląda strona Dawid Kostempskiego ze Świętochłowic – jest bez jednego tytułu, który podli prezydenci okolicznych miast jemu zabrali:

dk

A przy okazji chcieliśmy sprostować podaną wczoraj informację o napitkach Kostempskiego.

Otóż „wiewiórki” z Katowickiej donoszą, że  Delfin rzadko pije to, co prawdziwi mężczyźni lubią najbardziej – czyli czarną kawę z ekspresu, z lekkim dodatkiem śmietanki.

Niechętnie nawet przyjmuje doustnie kawusię zbożową, a o bonkawie nawet nie chce słyszeć. Mdli go.

„Mister Prezident” ma delikatne podniebienie, i gdy pracuje umysłowo (rzadko), to pragnienie gasi filiżanką herbaty. Zielonej, białej lub owocowej. A herbatek i „herbatek” wypija dużo, bo ma ciężkie poranki.

Bywa. Na pocieszenie dodamy, że będzie jeszcze gorzej. RIO czuwa i pracuje. ABW z CBA już otrząsnęły się z zimowego snu i powyborczego szoku.

 

Sieci CBA

CBA zatrzymało na Podkarpaciu dziewięć osób pod zarzutem korupcji wyborczej. Ta informacja wzbudziła zrozumiałe zaniepokojenie w pewnych kręgach władzy w Świętochłowicach. Parasol zaczyna przeciekać.

Zatrzymani wręczali osobom uprawnionym do głosowania łapówki, głównie w postaci alkoholu, za poparcie konkretnego kandydata do samorządu.

LOGO_CBA

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Typowym działaniem o charakterze korupcjogennym jest przestępstwo, gdzie karze podlega ten, kto osobie uprawnionej do głosowania udziela korzyści majątkowej czy osobistej, aby w ten sposób skłonić ją do głosowania w wyznaczony sposób. Takie działania można nazwać korupcją wyborczą czynną, która zagrożona jest karą pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Bierną odmianę tej formy korupcji będzie popełniał ten, kto jest uprawniony do głosowania i przyjmuje korzyść, bez znaczenia czy majątkową, czy osobistą, albo takiej korzyści się domaga w celu zagłosowania w określony sposób.

Odpowiedzialność karna z tego tytułu ma taki sam wymiar, jak w przypadku korupcji wyborczej czynnej. W wypadku korupcji wyborczej mniejszej wagi, sprawca przestępstwa podlega niższej karze – grzywny, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do lat dwóch. Podobnie, jak w przypadku łapownictwa czy płatnej protekcji, ten kto zawiadomił właściwe organy ścigania o oferowanej mu lub przyjętej przez niego korzyści, może nie zostać ukarany, a w każdym przypadku zostanie wobec niego zastosowane nadzwyczajne złagodzenie kary.

Korupcja wyborcza ma związek również z zagadnieniem finansowania partii politycznych. W Polsce możliwe jest finansowanie z następujących źródeł: dochody partii z posiadanego majątku, od osób fizycznych – obywateli polskich oraz z budżetu państwa. Partie polityczne nie mogą prowadzić działalności gospodarczej, więc dochody z majątku są raczej ograniczone, głównie do oprocentowania rachunków bankowych lub sprzedaży materiałów propagandowych.

Osoby fizyczne mogą opłacać składki członkowskie, udzielać darowizn, zapisów testamentowych. Wszystko to jednak nie może w roku kalendarzowym przekroczyć równowartości minimalnego wynagrodzenia. Głównym źródłem finansowania partii pozostają zatem dotacje z budżetu państwa. Wszelkie środki, które przekroczą określone limity, powinny być również do budżetu państwa przekazane w ciągu trzydziestu dni.

Zgodnie z paragrafem 4 art. 250a Kodeksu Karnego,

„jeżeli sprawca wymienionego wyżej przestępstwa zawiadomił organ powołany do ścigania o fakcie przestępstwa i okolicznościach jego popełnienia, zanim organ ten o nich się dowiedział, sąd stosuje nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet może odstąpić od jej wymierzenia”.

Jakieś pytania? To proponujemy wizytę w Delegaturze CBA w Katowicach. Kto pierwszy, ten lepszy!

Kostempski jak Nowak?

Jest dobrze. Sławomir Nowak, onegdaj partyjny idol Delfina został dzisiaj uznany winnym w związku z tzw. „aferą zegarkową”. Sąd Rejonowy w Warszawie uznał, że były minister zataił w swoim oświadczeniu majątkowym prawdę, co do posiadania zegarka o dużej wartości. 

– Nowak podał nieprawdę w oświadczeniu majątkowym – stwierdziła sędzia odczytująca wyrok.

A co z zegarkiem Dawida Kostempskiego, który ten „szef folwarku Świętochłowice” nosi, ale nie wpisał do oświadczenia majątkowego?

– Ustalając, że wartość zegarka przewyższyła kwotę 10 tysięcy złotych sąd uznaje oskarżonego Nowaka za winnego popełnienia zarzuconego mu czynu i skazuje go na grzywnę – brzmi wyrok. Może taką kiedyś usłyszymy sentencję w sprawie Delfina?

W sumie Nowak ma zapłacić 20 tysięcy złotych. Sąd obciążył również Sławomira Nowaka kosztami procesu w wysokości ponad 4 tysięcy złotych.

232

Śledztwo, i proces wykazały winę b. ministra transportu, który wiedział, że ma zegarek o wartości powyżej 10 tys. zł i powinien był wpisać go do oświadczenia majątkowego.

Kostempski też nosi zegarek. W jego oświadczeniu majątkowym też ów czasomierz marki Omega (wartości katalogowej ponad 20 tysięcy złotych) się nie pojawił. A jeżeli Kostempski nosi chińską podróbę, to też jest to karalne. Obciach też większy.

O całej sprawie, którą ujawniliśmy jako pierwsi, a po nas zerżnął Fakt, będzie jeszcze głośno. Już się ekipa z CBA cieszy, bo rzadko słyszy się się tak kretyńskie tłumaczenie („zegarek pożyczyłem od tatusia”). Z naszych informacji wynika, że  wizyta kominiarzy na Katowickiej już wkrótce.

Jak to u Kenedich.

Tik, tak, tik, tak…

Pożyczka, czyli rodzinne tłumaczenie

POzazdrościć takiego tatusia. Najpierw POżycza zegarek, warty około 20 tysięcy złotych, a potem daruje dwieście tysięcy złotych.

Dzisiejszy „Fakt” zainteresował się tym, o czym pisaliśmy kilkanaście dni temu – zegarkiem Delfina. Prezydent uprzejmie wyjaśnia Małgorzacie Himmel, dziennikarce Faktu (to ta sama, która od kilku miesięcy po okresach ekstazy, krytycznie pisze o szefie Świętochłowic), że „zegarek pożycza od ojca”.

Tłumaczenie nie przekona nawet mieszkańca Świętochłowic, oszołomionego wyziewami z Kaliny.

Mamy coraz więcej podejrzeń, iż następna wersja tłumaczenia Omegi na nadgarstku prezydenta będzie bardzo religijna:

Noszę, bo dostałem z okazji komunii świętej. Odmierza mi czas pozostały do pełnienia mego stanowiska.

Dawid Kostempski prezydent Świętochłowic pożycza zegarek od ojca

Kompromitujące jest zarówno tłumaczenie („pożycza mi ojciec”), jak i bierność CBA („nie zajmujemy się sprawą zegarka”) w wyjaśnieniu tej sprawy. Poseł Nowak pożyczał od kolegi i dostał też w prezencie od rodziny.  I tłumaczy się w sądzie.

„Fakt” niezbyt dokładnie czyta naszego bloga. Dziwnym trafem pominął dom za prawie milion złotych Delfina i Barbie w dosyć elitarnej dzielnicy Katowic.

Cóż, miał rację klasyk Bartosz Sienkiewicz mówiąc o państwie, że to „chuj, dupa i kamieni kupa”.

Zaczynamy też wierzyć plotkom, rozpowszechnianym przez otoczenie prezydenta, że „służby mogą mu skoczyć”. Pytanie tylko, czy naprawdę węglowe układy są naprawdę tak mocne?

I jak wysoko Delfin podskoczy?

 

 

 

Pożyczka

Wiewiórki pracują. Zbierają orzeszki i przynoszą do naszej dziupli. 

Ostatnio dowiedzieliśmy się, że po świętochłowickich przedsiębiorcach podobno „kolęduje” pewien posłaniec i składa dziwne propozycje. Raczej z gatunku tych „nie do odrzucenia”.

W dosyć nachalny sposób domaga się wpłaty pieniędzy na fundusz jednego z komitetów wyborczych. Nazywa to „dobrowolną dotacją”.

Opowieść niby z gatunku science fiction, wyłaniająca się z oparów fenolu, gdyby nie pewien szczegół. Nasza wiewióra (czyli szefowa wiewiórek) twierdzi, że jeden z biznesmenów lekko się wkurwił, i ów dialog z posłańcem zarejestrował na nośniku. Ba, na dwóch – na taśmie magnetofonowej i pendrajwie.

Posłańcowi radzimy ustawić się w kolejce do Delegatury CBA w Katowicach przy ulicy 1 Maja. Może mają jeszcze wolne krzesła w pokojach przesłuchań?

Tik, tak…

 

Kalina i opiekunki

Agenci służb specjalnych „nie wyrabiają się” z przesłuchiwaniem świadków i czytaniem dokumentów, związanych z rewitalizacją stawu Kalina. Wkrótce na biurko śledczych trafi również „sprawa opiekunek”, czyli podejrzeń zatrudniania na etatach w samorządzie kobiet, które opiekowały się dzieckiem Kostempskich.

LOGO_CBA

Uchwała radnych Świętochłowic w sprawie kontrowersyjnej rewitalizacji Stawu Kalina odniosła skutek. Śledczy już zacierają ręce, zbierają materiały i mają problem. Problem bogactwa świadków.

Z naszych  informacji wynika, że w ciągu ubiegłego tygodnia do delegatur ABW i CBA w Katowicach zgłosiło się kilkanaście osób, które postanowiły podzielić się swoją wiedzą na temat rewitalizacji Kaliny. Są wśród nich osoby z bliskiego kręgu towarzyskiego i partyjnego Delfina.

Niewiele brakowało, a na portierniach tychże instytucji (jak prognozowaliśmy) powstałaby lista kolejkowa, jak za komuny. Tylu było chętnych, aby uderzyć się w piersi.

Złośliwi powiadają, iż ruchem dyrygował pewien radca prawny. Przekazane służbom informacje oraz dokumenty zaskoczyły funkcjonariuszy. Jeden z nich powiedział krótko: „To niesamowity skandal”.

Przepisy przewidują, iż sprawca tego przestępstwa nie podlega karze, jeżeli okaże tzw. „czynny żal” – tzn., jeśli dający łapówkę ujawni organom ścigania wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organy te same wykryją popełnienie przestępstwa. Zgłoszenia takiego należy dokonać osobiście na policji lub w prokuraturze w formie pisemnej poświadczonej własnoręcznym podpisem. Istnieje zatem możliwość uniknięcia kary przez osobę, która dała łapówkę.

Kodeks Karny mówi wyraźnie:

– Nie podlega karze sprawca przestępstwa …, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte przez osobę pełniącą funkcję publiczną, a sprawca zawiadomił o tym fakcie organ powołany do ścigania przestępstw i ujawnił wszystkie istotne okoliczności przestępstwa, zanim organ ten o nim się dowiedział.

Oto art. 228 kk:

§ 1. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową
lub osobistą albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
§ 3. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową
lub osobistą albo jej obietnicę za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 4. Karze określonej w § 3 podlega także ten, kto, w związku z pełnieniem funkcji
publicznej, uzależnia wykonanie czynności służbowej od otrzymania korzyści
majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy lub takiej korzyści żąda.
§ 5. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową
znacznej wartości albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 6. Karom określonym w § 1-5 podlega odpowiednio także ten, kto, w związku z
pełnieniem funkcji publicznej w państwie obcym lub w organizacji międzynarodowej,
przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę lub takiej korzyści żąda, albo uzależnia wykonanie czynności służbowej od jej otrzymania.