Delfin i prokurator

Można powiedzieć tak – co się odwlecze, to nie uciecze….

Kostempski dzielnie kontynuuje tradycję swojego poprzednika, czyli skorumpowanego Eugeniusza Mosia. Na razie prokuratura zabezpieczyła Delfinowi mienie i zabrała rzeczy, które podpierdolił z Urzędu Miasta. W tym „postanowieniu” są fragmenty, które zapewne znajdą się w akcie oskarżenia. Jesteśmy niemal na sto procent przekonani, że śladem poprzednika pójdzie także „Miękka Faja”.

Poniżej dokument, znaleziony na wycieraczce.

Nielot

Aleksandra Skowronek, była wicemarszałek województwa śląskiego, i swego czasu wiceprezydent Świętochłowic za rządów Delfina, chyba szybko nie wyzdrowieje. Nagroda w postaci stanowiska prezesa zarządu Funduszu Górnośląskiego oddala się w ekspresowym tempie.

A wszystko przez udział w programie prywatnej telewizji wspólnie z Agnieszką Kostempską. Kostempska była tym razem zdrowa, ale Skowronek – chora, na L-4. To zresztą „nowa, świecka tradycja” działaczek Platformy Obywatelskiej (wystarczy przypomnieć kampanię wyborczą Kostempskiej w wyborach o fotel prezydenta Mysłowic). Oraz mania zamieszczania przez Kostempską fotek z byle g…o wydarzenia na fejsie.

Degradacja przez awans czy prestiżowa nominacja? Zdania są podzielone. Wiadomo że wicemarszałek województwa śląskiego, Aleksandra Skowronek rekomendowana na stanowisko prezes Funduszu Górnośląskiego przez marszałka, nie przyjęła nominacji, bo poważnie się rozchorowała. Stąd zwolnienie lekarskie od miesiąca i pytanie dlaczego choroba nie zwolniła pani wicemarszałek z przywileju występowania w tym czasie w programach telewizyjnych.

To ma być nowe otwarcie dla rozwoju całego regionu. W Funduszu Górnośląskim i to fundamentalne. Na miejscu obecnej prezes Bożeny Rojewskiej zasiądzie była wicemarszałek województwa śląskiego, Aleksandra Skowronek. Stąd też, jak należy domniemywać, najpierw rezygnacja z pełnionej przez ostatnie 3 lata funkcji wicemarszałek województwa, a potem mocna rekomendacja na nowe stanowisko. Była wicemarszałek ma być więc od zadań specjalnych. Tyle jeśli chodzi o oficjalne komentarze. Bo te nieoficjalne mówią już o posadzie na pocieszenie.

Aleksandra Skowronek na stanowisku została zastąpiona przez Macieja Gramatykę. Powodem zmian miało być niezadowolenie zarządu województwa śląskiego z dokonań dotychczasowej wicemarszałek.

Do nowych zadań nowej pani prezes będzie nadal należało pozyskiwanie środków unijnych na rozwój przedsiębiorczości w regionie. To cel główny. Na razie jednak nie wiadomo, kiedy będzie realizowany, bo do tej pory nie odbyło się jeszcze posiedzenie rady nadzorczej Funduszu Górnośląskiego, który Aleksandrę Skowronek na nowe stanowisko ma powołać. Inną kwestią, równie istotną jest stan zdrowia byłej wicemarszałek, która od miesiąca przebywa na zwolnieniu lekarskim. Mimo to wzięła udział realizacji nagrania telewizyjnego.

Polecamy obejrzenie materiału TVP Katowice o tym skandalu.

Lepiej milczeć

Milczenie jest złotem. Ale do tego trzeba dorosnąć.

Żona prezydenta Świętochłowic, niejaka Agnieszka Kostempska na swoim profilu na Facebook`u postanowiła „coś” skomentować. A mianowicie zabrała głos w sprawie sporu sądowego. Na dodatek nierozstrzygniętego.

Agnieszka Kostempska ku zaskoczeniu wielu osób została powołana na stanowisko wiceprezesa WFOŚiGW w Katowicach. Instytucja, w której obecnie Kostempska pracuje,  ma nadzorować i rozliczać jedną z najważniejszych inwestycji w mieście, którego prezydentem jest jej mąż – czyli rewitalizację stawu Kalina.

I to także on być może ponosi odpowiedzialność za kompromitację przy projekcie współfinansowanym przez Unię Europejską.

Nie będziemy w tym miejscu mówić o etyce, bo po prostu nie wypada. Rzekomo w WFOŚiGW w Katowicach jest jakiś kodeks etyki.

Ironicznie brzmi twierdzenie Kostempskiej, że (pisownia oryginalna):

„Tak ważne dla mieszkańców sprawy nigdy nie powinny być wykorzystywane do walki politycznej! A Ci którzy stają po niewłaściwej stronie powinni zajrzeć w głąb własnego sumienia – no chyba że go nie mają !!!”

 

10  Agnieszka KostempskaWarto przypomnieć, że to Dawid Kostempski upolitycznił i wykorzystał w kampanii public relations podczas pierwszej kadencji rewitalizację toksycznego stawu.

Kostempska delikatnie mówiąc mija się z prawdą, pisząc że „Sąd przyznał rację gminie”. Gówno prawda.

Szokujące jest wprowadzanie w błąd opinii publicznej przez osobę zajmującą eksponowane stanowisko w WFOŚiGW oraz bezpośrednie zaangażowanie się w spór swoim komentarzem. Aczkolwiek biorąc pod uwagę przynależność partyjną, czyli legitymację Platformy Obywatelskiej – zaskakiwać nie powinno.

Prawda jest taka, że pod koniec czerwca Sąd Okręgowy w Katowicach wydał nakaz zapłaty na konsorcjum trzech firm: Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Usługowo-Handlowe VIG z Dąbrowy Górniczej, Port service z Gdańska i PPR Complex z Krakowa.

Spór się będzie toczyć długo, bo po pierwsze nakaz wydany przez Sąd Okręgowy w Katowicach jest nieprawomocny. Został niemalże zaraz złożony przez VIG Sp. z o.o. sprzeciw na to automatycznie wydane orzeczenie.  Po drugie – w sądzie znajduje się pozew VIG z żądaniem zapłaty wielokrotnie wyższej kwoty od miasta.

Nakaz zapłaty zresztą to nie wyrok, lecz jedynie orzeczenie sądowe wydawane na posiedzeniu niejawnym bez udziału stron wyłącznie na podstawie treści pozwu oraz załączonych do niego dokumentów.

Propaganda uprawiana przez świętochłowickich urzędasów jest debilna. Tylu zatrudnionych prawników jest na etatach i umowach w świętochłowickim magistracie, ale żaden nie ośmielił się wyjaśnić Kostempskiemu (zresztą absolwentowi wydziału prawa), że nakaz zapłaty jest tylko propozycją rozstrzygnięcia sporu.

I najważniejsze – nieprawomocny nakaz zapłaty nie stanowi ani tytułu egzekucyjnego, ani nie może być podstawą zabezpieczenia majątku etc. Najbardziej istotna jest tutaj sprawa sprzeciwu, który po wniesieniu prowadzi do automatycznego upadku nakazu zapłaty oraz wyznaczenia rozprawy, która odbywa się na drodze procesowej. Długiej drodze.

Podsumowując – ten nakaz zapłaty może sobie Kostempski w … wsadzić albo powiesić nad biurkiem. Jak lubi.

Ekologiczna rodzinka

Parasol znad Kostempskich zwija nawet Gazeta Wyborcza. Wszystko przez śmierdzącą Kalinę.

Oto próbka publicystyki na temat awansu żony Dawida Kostempskiego, Agnieszki. Pani ta, przez partyjnych towarzyszy z powodu uznania dla urody zwana „Barbie”, niedawno została wiceprezesem Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Katowicach. Pensja – grubo ponad 10 000 złotych miesięcznie. Pensja ekologiczna.

WFOŚiGW ma nadzorować i rozliczać jedną z najważniejszych inwestycji w mieście – rewitalizację (cokolwiek to znaczy) stawu Kalina. Razem z unijnymi dotacjami do skonsumowania było ponad 40 mln złotych. Sporo. Na waciki wystarczyłoby.

Niewykluczone, że madame Kostempska będzie decydowała (lub współdecydowała) o tym, czy i jak rozliczyć kilkanaście milionów złotych pożyczki z funduszu miastu, którym niezbyt udolnie steruje jej mąż.

 

Wiadomo, że rewitalizacji stawu w Świętochłowicach nie uda się sfinalizować przed końcem tego roku, tak by nie stracić unijnej dotacji. Wszystko przez to, że rok temu wykonująca prace firma ogłosiła, iż stawu nie da się wyczyścić za pomocą wskazanej w projekcie technologii napowietrzenia. Dlaczego? Ilość fenoli jest drastycznie większa, niż wynikało z informacji podawanych wykonawcy w czasie przetargu.

9

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Cieszy nas, że wreszcie Gazeta Wyborcza pisze tak, jak jest. Czyli, że inwestor (czytaj Urząd Miasta) wprowadził w błąd wykonawcę wyłonionego w pierwszym przetargu, czyli spółkę VIG. Ukrył bowiem poziomy skażeń i narzucił wykonawcy złą metodę rewitalizacji. Pisaliśmy o tym wiele razy.

I dalej:

Władze Świętochłowic ogłosiły nowy przetarg na oczyszczenie Kaliny. Zgłosiły się dwie firmy, ale powołując się na błędy formalne, miasto unieważniło całe postępowanie. – Nie zdążymy rozpisać kolejnego przetargu i zrealizować inwestycji w tym roku – potwierdza prezydent Dawid Kostempski.To oznacza, że miasto musi zwrócić około 2 mln zł. – To środki, które otrzymaliśmy za pośrednictwem WFOŚiGW na już wykonane prace i zadania – przyznaje prezydent.

Facet zrobił nas w konia, otworzył „Puszkę Pandory”, czy jak też mawia wybitny erudyta radny Lesik „Puszkę z Pandorą”.

bokserek

 

Staw Kalina truje, jest wiele wypadków zachorowań na nowotwory i poronień. A wszystko przez to, że gostek z Katowic w szale działań public relations  podlanych sosem pod nazwą „ekologia”, wykombinował sobie ruszenie tego gówna z fenolami, którego mądrzejsi od niego bali się dotknąć.

Tak, Kostempski, ucz się synek, bo Buzek wszystkiego nie załatwi. A najlepiej sp…j do Katowic.

 

Ślepy jak ZUS

Skoro ZUS jest taki skory do ścigania i weryfikacji osób na zwolnieniu lekarskim, to kiedy zajmie się żoną Delfina i jej chorobą?

Z każdej strony ciosy. Nawet ulubiona rodzinna gazeta, czyli Dziennik Zachodni złośliwie zajmuje się tematem kontroli przez ZUS osób na zwolnieniach lekarskich. Podli są.

Pani Agnieszka Kostempska na L4 prowadziła kampanię wyborczą. Niedawno, jak czytamy w Fakcie – pojechała w góry z rodziną….

Nie będzie kary dla dziennikarza  który nazywał Kostempską Barbie

Jak tak dalej pójdzie, to Agnieszka Kostempska zostanie najładniejszą i jedną z młodszych rencistek/stypendystek ZUS w POlsce.

Pytamy nie złośliwie, ale z troską – czy ZUS zajmie się zwolnieniem lekarskim bezrobotnej Agnieszki Kostempskiej? Jeżeli tak, to kiedy? A jeżeli nie, to dlaczego?

Działaczka PO nie chce być nazywana „Barbie”

Agnieszka Kostempska, działaczka Platformy Obywatelskiej, a przy okazji żona prezydenta Świętochłowic skierowała do sądu przeciwko mnie prywatny akt oskarżenia z artykułu 212 kodeksu karnego. Kostempska uważa, że „nazwanie jej pogardliwym mianem Barbie znieważa ją jako polityka samorządowego”.

kostempska

Niedawno odebrałem prywatny akt oskarżenia, skierowany do sądu rejonowego w Katowicach. Wynajęta przez Kostempską kancelaria adwokacka tak oto uzasadniała swoje honorarium (przytaczam fragment w oryginale, bo to kuriozalne):

Stosowane względem Agnieszki Kostempskiej określenie Barbie ma jednoznacznie pejoratywny oddźwięk. Zgodnie z utrwalonym odbiorem społecznym kobieta określana takim mianem jest osobą pustą, bezrefleksyjną, sterowalną, pozbawioną własnej woli, a swoją pozycję zawdzięczającą jedynie urodzie. Przedmiotowe określenie stosowane względem oskarżyciela prywatnego – Agnieszki Kostempskiej – polityka samorządowego w szczególny sposób narusza jej godność.

Użycie wzmiankowanego określenia względem osoby aktywnie partycypującej w działalności publicznej, niesie w sobie jeszcze większy wyraz pogardy, zarzucając posiadanie przymiotów wręcz dyskwalifikujących dla pełnionych przez Agnieszkę Kostempską funkcji. Co znamienne, Agnieszka Kostempska uczestniczyła w wyborach na urząd Prezydenta Miasta Mysłowice w tegorocznych wyborach samorządowych, tymczasem przedmiotowe, znieważające treści, publikowane były w okresie poprzedzającym te wybory oraz w ich toku, co dodatkowo potęguje skutki bezprawnych działań oskarżonego oraz świadczy o stopniu ich społecznej szkodliwości.

Rozumiem rozgoryczenie byłej radnej wojewódzkiej PO na Śląsku po przegranych wyborach, i chęć odreagowania porażki. Mieszkańcy Mysłowic nie chcieli głosować na mieszkankę Katowic, której zamarzył się fotel prezydenta ich miasta.

Tym bardziej, że jak pisałem też na portalu wPolityce.pl powołując się (a co!) na artykuł w Fakcie, który ujawnił, iż Kostempska podczas zwolnienia lekarskiego i pobierania zasiłku chorobowego prowadziła agitację wyborczą. Stanowisko przestraszonego ZUS, który nie widział nic nagannego w prowadzeniu kampanii wyborczej przez kandydatkę Platformy Obywatelskiej na zwolnieniu lekarskim, także opublikowałem.

A co do meritum, czyli owego „pogardliwego nazwania Barbie”. Nad gustami i urodą się nie dyskutuje. Kilkanaście miesięcy temu zwróciła się do mnie grupa dziennikarzy obywatelskich ze Świętochłowic, abym pomógł im w nagłośnieniu co najmniej kontrowersyjnych działań męża Agnieszki Kostempskiej. Prosili mnie o pomoc jako prezesa oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Katowicach, bo uważali że sami nie dadzą rady.

Bali się też ewentualnych represji ze strony prominentnego działacza PO, za jakiego nadal, o dziwo, uważany jest mąż Agnieszki – Dawid Kostempski. Prosili o zachowanie ich danych w tajemnicy, dlatego artykuły nie są podpisane. Zarejestrowałem domenę, i powstała strona www.kostempskiwonzeswion.pl Jak wskazuje dalszy ciąg wypadków, co do represji to ci dziennikarze obywatelscy mieli rację.

Popularność lalek Barbie, które są produkowane przez firmę Mattel i stały się jedną z najbardziej znanych ikon kultury masowej jest bezsprzeczna. Powszechnie znany jest fakt, iż w partyjnych kręgach PO od dawna wobec Agnieszki Kostempskiej używa się z zachwytem pieszczotliwego imienia amerykańskiej lalki. Lalki Barbie i Kennedy z serii My Scene są wszak piękne – mają blond włosy, niebieskie oczy, jasną karnację.

Nie posądzam, aby partyjni koledzy i koleżanki Agnieszki Kostempskiej chcieli ją znieważyć. Koleżeńskość i lojalność w tej partii jest przecież powszechnie znana. Ciekaw jestem stanowiska koncernu, że określenie kobiety mianem „Barbie” jest „pogardliwe” i „kobieta określana takim mianem jest osobą pustą, bezrefleksyjną, sterowalną, pozbawioną własnej woli, a swoją pozycję zawdzięczającą jedynie urodzie”.

Zwróciłem się do koncernu Mattel z prośbą o przesłanie stanowiska. Na jaką kwotę wyceni np. amerykańska kancelaria użycie przez katowickich prawników Agnieszki Kostempskiej w akcie oskarżenia takich określeń?

Zastanawiam się także, czy twierdzenie, iż zniesławienie przez nazwanie kobiety „Barbie” nie ma podtekstu antysemickiego? Otóż na pomysł lalki Barbie wpadła Ruth Handler pochodząca z rodziny polskich Żydów, którzy na początku XX wieku wyemigrowali do Ameryki. Ale tę drogę dedukcji zostawiam amerykańskiej kancelarii adwokackiej oraz „Gazecie Wyborczej”.

Interesuje mnie także, czy kancelaria „działaczki samorządowej” z PO zechce zakazać sprzedaży tychże lalek Barbie w sklepach? Idąc prezentowanym tokiem myślenia tychże wynajętych przez Kostempską prawników z kancelarii – należy natychmiast zakazać handlowania Barbie, bo to znieważa polskie kobiety, a działaczki Platformy Obywatelskiej w szczególności. Nie będzie amerykańska Barbie pluć nam w twarz!.

A co do procesu. Mam zamiar złożyć do sądu wniosek o umożliwienie bezpośredniej transmisji wideo w Internecie. Będzie się działo!

Tomasz Szymborski

Artykuł z portalu wpolityce.pl

[zdjęcie www.youtube.com]

Kampania na chorobowym, czyli styl PO

ZUS jest bardzo liberalny dla przedstawicieli rządzącej koalicji. Drobnych przedsiębiorców zajadle ściga, egzekwując bezwzględnie najmniejsze kwoty niezapłaconych składek, które są np. przeznaczane na wypłatę zasiłków chorobowych dla polityków.

barbie

Pod koniec listopada wysłałem do rzecznika ZUS pytanie:

5 listopada w Fakcie ukazał się artykuł o jednej z kandydatek na prezydenta Mysłowic, pani Agnieszce Kostempskiej [http://www.fakt.pl/katowice/kostempska-na-zwolnieniu-lekarskim-agituje-na-ulicach,artykuly,500650.html]

Z artykułu, nigdy nie zdementowanego przez A. Kostempską  wynika, iż podczas zwolnienia  lekarskiego i pobierania  zasiłku chorobowego prowadziła agitację wyborczą. Jakie jest stanowisko ZUS na taki sposób przebywania na zwolnieniu lekarskim?

Odpowiedź powaliła mnie, i dlatego przytaczam ją całą:

Przepis art. 17 ustawy z dnia 25 czerwca 1999 r. o świadczeniach pieniężnych z ubezpieczenia społecznego w razie choroby i macierzyństwa (Dz. U. z 2014 r. poz.159) mówi, że ubezpieczony wykonujący w  okresie orzeczonej niezdolności do pracy pracę zarobkową lub wykorzystujący zwolnienie od pracy w sposób niezgodny z celem tego zwolnienia traci prawo do zasiłku za cały okres tego zwolnienia.

W opisanym przypadku raczej nie zachodzi wykonywanie pracy zarobkowej, bowiem nie zaistnieją warunki do uzyskania wynagrodzenia za pracę (za okres zwolnienia lekarskiego od pracy przysługuje wynagrodzenie chorobowe lub zasiłek).

Aby odpowiedzieć na pytanie, czy zwolnienie jest wykorzystywane niezgodnie z jego celem, potrzebna jest opinia lekarza uwzględniająca rodzaj schorzenia i stan zdrowia. Ważne jest, czy zwolnienie lekarskie jest wystawione z zaleceniem „chory może chodzić”, czy też „chory powinien leżeć”. Każda sprawa wymaga indywidualnej oceny. O postępowaniach prowadzonych w indywidualnych sprawach osób  ubezpieczonych Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie informuje osób postronnych, ze względu na przepisy o ochronie danych osobowych.

Stanowisko Zakładu Ubezpieczeń Społecznych radzę wyciąć i zachować. Jest przełomowe. Przyda się, bo w przyszłym roku też są wybory.

Stwierdzenie przedstawiciela Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, iż >>Ważne jest, czy zwolnienie lekarskie jest wystawione z zaleceniem „chory może chodzić”, czy też „chory powinien leżeć”<<, jest żenująca.

Tysiącom chorych odebrano zasiłek chorobowy tylko dlatego, że podczas kontroli inspektorów ZUS nie było ich w domu, bo poszli np. do apteki czy do sklepu, aby zrobić zakupy. I na żadnym urzędasie nie robiły wrażenia tłumaczenia, że zwolnienie lekarskie zezwalało na chodzenie.

Dlaczego ZUS nie widzi złamania przepisów przez kandydatkę PO, która zatrudniona na stanowisku wiceprezesa spółki samorządowej (a jakże!) zamiast leczyć się w zaciszu domowym, naraża się na chłód, zmęczenie i stres?

A warunki podczas kampanii wyborczej Kostempska miała ciężkie. Aby się o tym przekonać, wystarczy spojrzeć na zdjęcia i informacje na oficjalnej stronie Kostempskiej (styl oryginalny).

12 listopada:

Wczoraj wspólnie z mieszkańcami Mysłowic miałam okazję uczestniczyć w obchodach odzyskania przez Polskę niepodległości i złożyć kwiaty w podziękowaniu za trud walki w imię Naszej Ojczyzny.

13 listopada:

To nie spoty i billboardy wyborcze pozwolą poznać problemy mysłowiczan. Jedynym i najskuteczniejszym sposobem jest dialog. Zamiast wspierać się znanymi osobami, My stawiamy na bezpośredni kontakt z mieszkańcami, bo przecież to oni są najważniejsi. Politycy powinni zdjąć z nosa różowe okulary i zobaczyć w jakiej kondycji są w rzeczywistości Mysłowice i jak się żyje mieszkańcom. Każdego dnia stając ramię w ramię z mysłowiczanami rozmawiałam o sprawach, które ich trapią i zmianach jakich oczekują. Dziękuję za wszystkie spotkania, sugestie i ciepłe słowa. Do zobaczenia 16 listopada!

Oraz jej profilu na FB:

28 października

Dziś z mieszkańcami Mysłowic rozmawialiśmy na Wielkiej Skotnicy. Spotkanie sympatycznego Pana kominiarza uznaliśmy za dobry znak-każdy z nas złapał się za guzik. Chyba wiecie jakie było moje życzenie !!!!

6 listopada:

Dziś pracowicie w terenie…rozmowy z mieszkańcami. Dziękuję za pozytywną energię, którą od Was dostałam:-)

14 listopada:

Dziś trochę chłodniej. Ale Wasze przyjęcie drodzy Mysłowiczanie, jak zwykle gorące, co bardzo podnosi mnie na duchu. Cieszę się, że tak aktywnie i poważnie podchodzicie do sprawy.

Jak widać ZUS jest elastyczny – inne kryteria obowiązują partyjnych prominentów, a inne zwykłych obywateli. Sorry, taki mamy klimat…

Artykuł publikujemy za portalem wpolityce.pl

Refleksje Barbie

Agnieszka Barbie Kostempska już wie, że przegra wybory w Mysłowicach. Aby Madame nie czuła się samotna w domu, musimy w niedzielę na wyborach „podziękować” Kostempskiemu i wysłać go na bezrobocie. Tak będzie dla Świętochłowic taniej i zdrowiej.

 

Agnieszka Kostempska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Na swoim profilu na facebooku Agnieszka Kostempska z domu Basa podzieliła się głęboką refleksją. Urocze jest zwłaszcza zdanie, które w ustach tej kandydatki PO na prezydenta Mysłowic brzmi, o dziwo, bardzo prawdziwie:

„Niestety dla niektórych z nich najważniejsze były, są i będą stołki. Dlatego są w stanie udzielić poparcia nawet samemu diabłu.”

Skąd pani Kostempska to wie? Od Delfina, który taką politykę w naszym mieście prowadzi od dawna?

A przy okazji – czy Zakład Ubezpieczeń Społecznych zajął się sprawą prowadzenia przez Madame Kostempską kampanii wyborczej podczas zwolnienia lekarskiego? Co z wypłaconym zasiłkiem chorobowym?

Chcielibyśmy poznać nazwisko lekarza (choroby już nie), który tak długo leczy działaczkę Platformy Obywatelskiej i nie reaguje, widząc jak Madame Agnieszka w trudzie, znoju, i kosztownych kreacjach roznosi w Mysłowicach  ulotki wyborcze. No, chyba że zalecił jej w ramach terapii poranne spacery po mieście.

 

Folwark Świętochłowice, czyli prezydent jest z PO

Prezydent Świętochłowic jest klasycznym przykładem rządów Platformy Obywatelskiej – pełnych arogancji i niespełnionych obietnic. Szkoda tylko, że od czterech lat królikami doświadczalnymi są mieszkańcy tego miasta.

„Nadzieja śląskiej PO”, jak jeszcze do niedawna był przedstawiany Dawid Kostempski (i jak sam kreował się w mediach oraz przez zaprzyjaźnionych żurnalistów) potrafi manipulować mediami. A to zleci w jakiejś gazecie kampanię reklamową, a to da ogłoszenia lub wesprze zleceniem bystrego dziennikarza. Ponad rok temu zatrudnił na stanowisku doradcy do spraw mediów dziennikarza Polskiego Radia Katowice Jerzego Zawartkę.

Oficjalny spot regionu Śląsko Dąbrowskiego Nowej Prawicy Janusza Korwin Mikke   YouTube

Zapewne po to, by często występować w jego programach w publicznej rozgłośni. Po ujawnieniu tego skandalu dziennikarz znalazł posadę w Radzie Nadzorczej miejskiej spółki w Sosnowcu, w której wiceprezesem jest Agnieszka Kostempska, jego żona.

Dawid Kostempski, w platformerskich kręgach Delfinem zwany, wraz z żoną mieszka w Katowicach. Kostempski marzy o prezydenckiej reelekcji, a w najgorszym wypadku – by zostać radnym w Świętochłowicach, w których niedawno się zameldował. Kierowca jednak codziennie zawoził prezydenta do Katowic, a rano – przywoził służbową limuzyną do świętochłowickiego magistratu.

Prezydent Kostempski oprócz startu w wyborach prezydenckich kandyduje też w wyborach radnych w Świętochłowicach. Co prawda kodeks wyborczy mówi o tym, że kandydat na radnego musi „stale zamieszkiwać na obszarze danej gminy”, ale absolwent wydziału prawa, jakim zwie się Kostempski, nie zawraca sobie głowy taki bzdetami..

Wg tegoż kodeksu

przez „stałe zamieszkanie” należy rozumieć zamieszkanie w określonej miejscowości pod oznaczonym adresem z zamiarem stałego pobytu. W orzecznictwie zarówno sądów powszechnych, jak i sądów administracyjnych przyjmuje się, że za miejsce stałego pobytu nie uznaje się miejsca, w którym osoba jest zameldowana, ale w którym stale realizuje swoje podstawowe funkcje życiowe, tj. w szczególności mieszka, spożywa posiłki, nocuje, wypoczywa, przechowuje swoje rzeczy niezbędne do codziennego funkcjonowania, przyjmuje wizyty.

Agnieszka tutaj nie mieszka

Mieszkańcy Świętochłowic wiedzą, że prezydent ich miasta Dawid Kostempski, nie mieszka w tym mieście. Sam zresztą np. w materiałach prasowych oraz na portalach społecznościowych jako miejsce swojego zamieszkania wskazuje Katowice, podobnie zresztą jego małżonka, Agnieszka.

Dawid Kostempski decydując się na start w wyborach na radnego musiał wypełnić oświadczenie o posiadaniu biernego prawa wyborczego na terenie Świętochłowic – czyli potwierdzić, że mieszka w tym mieście. Istnieją jednak dowody, że skłamał.

Pani Kostempska pozazdrościła stołka mężowi i wymyśliła sobie, że zostanie prezydentką Mysłowic „z ramienia Platformy Obywatelskiej”. Nieważne, że w tym mieście nie mieszka, ani nie jest nawet zameldowana.  Kto bogatej zabroni?

Jej oponenci zareagowali natychmiast. W Mysłowicach pojawił się wielki baner z napisem „Agnieszka tutaj nie mieszka”.

„Fakt”, lansujący do niedawna to małżeństwo młodych, ale agresywnych medialnie polityków, niedawno ujawnił, że Kostempska od kilku miesięcy jest na zwolnieniu lekarskim, ale to nie przeszkadza jej w prowadzeniu kampanii wyborczej. ZUS także nie ma nic przeciwko temu, aby rzeczniczka śląskiej PO łamała prawo. Sorry, taki mamy kraj.

Nawiasem mówiąc Elżbieta Bieńkowska nie poparła swojej partyjnej koleżanki w tych wyborach w rodzinnym mieście. Wolała rekomendować innego kandydata.

Ekologiczne skandale

Największe wizerunkowe wpadki prezydenta Świętochłowic wiążą się z ekologią. Na razie gigantycznym niewypałem okazała się rewitalizacja Stawu Kalina, wątpliwej atrakcji jednej z dzielnic miasta. Ów staw to zbiornik rakotwórczych fenoli, węglowodorów aromatycznych, pirydyny i dioksyn – jednych z najsilniejszych trucizn, które wywołują poronienia i wady płodu.

Rewitalizacja tego zbiornika, według mrzonek Kostempskiego, który „zdobył” na ten cel miliony euro unijnej dotacji rozpoczęła się od… wycięcia ponad tysiąca drzew, które rosły nad brzegiem i były naturalną barierą przed toksycznymi wyziewami.

Zamiast czystej wody i pływających ryb, po kilku miesiącach wybuchł skandal. Wykonawca, który wygrał przetarg, zszedł z placu budowy. Nie chciał firmować fikcji. Stwierdził, iż narzucona przez inwestora, czyli urząd miasta metoda rewitalizacji jest zła i nie gwarantuje uzyskania ”efektu ekologicznego”. A stężenie toksycznych substancji jest kilka tysięcy razy wyższe, niż deklarował to Urząd Miasta.

Staw Kalina jest groźny dla zdrowia nie tylko z powodu swojej zawartości.

Dziennikarz Grzegorz Mika, prezes Śląskiej Telewizji Miejskiej w Świętochłowicach od kilku tygodni dostaje pogróżki. Ktoś grozi jemu i rodzinie śmiercią, jeżeli dalej będzie zajmował się tematem Kaliny.

Fiasko „efektu ekologicznego” jest bardzo prawdopodobne, jeżeli nie zostanie zmieniona technologia rewitalizacji. Wtedy miasto będzie musiało zwrócić kilkadziesiąt milionów złotych unijnej dotacji.

O tym skandalu zostały zawiadomione wszystkie służby i prokuratura. I nic. Czekają. Nic się nie dzieje, bo nadal w Polsce rządzi PO, a za kilka dni wybory samorządowe.

Niedawno mieszkańcy Świętochłowic dowiedzieli się o innym „prezencie”, jakim obdarował ich prezydent Kostempski. W centrum miasta, w tajemnicy przed radnymi i bez wymaganych konsultacji społecznych powstaje eksperymentalna instalacja, produkująca energię elektryczną i cieplną z odpadów komunalnych oraz osadów ściekowych (!). Ujawnienie tej inwestycji wywołało skandal i gorączkowe zapewnienie prezydenta, że powstaje nie spalarnia odpadów, ale „Ośrodek Badawczo-Rozwojowy” czegoś tam.

Kostempski „recykler”

Nawiasem mówiąc Dawid Kostempski ma „słabość” do zajmowania się odpadami. 3 czerwca 2008 roku gdy był już radnym Katowic, jako właściciel Firmy Recykler otrzymał, wydaną z upoważnienia Prezydenta Miasta Katowice Piotra Uszoka, decyzję zezwalającą na zbieranie i transport odpadów.

Szybko, bo 28 czerwca tego samego roku ogłoszona zostaje przez Firmę Recykler pod patronatem Prezydenta Miasta, akcja zbiórki tzw. elektrośmieci w ramach stworzonego przez Recykler systemu „Przynieś z mieszkania do punktu zbierania”.

Czy nie było to wykorzystanie wówczas swego stanowiska? Takich firm jest sporo, ale tylko jedna należała do radnego, na dodatek ówczesnego asystenta Jerzego Buzka. Taki handicap.

Wzrok śledczych spoczywa na kulisach przetargu na wywóz i utylizację śmieci, ogłoszony przez gminę. Ku zaskoczeniu wszystkich nie wygrała gminna spółka MPGK ze Świętochłowic, ale prywatna firma z miasta obok, która… później zleciła wywóz śmieci przegranej. Nasuwa się pytanie: skoro zwycięzca przetargu zaproponował znacznie niższe stawki, to dlaczego podwykonawcą jest MPGK? Na osłodę porażki?

Nieczysta kampania

Niedawno zastępca prezydenta miasta, również startujący w wyborach samorządowych z listy PO, wydał decyzję o zakazie umieszczania materiałów wyborczych na budynkach i innym mieniu należących do gminy. W ten cudowny sposób w Świętochłowicach nie ma prawie banerów innych kandydatów, niż PO, ze szczególnym uwzględnieniem obecnego prezydenta. Ten pojawia się w ilościach wywołujących oczopląs.

Głównym celem takiego zakazu jest – jak czytamy –  „zachowanie porządku i estetyki w mieście oraz uchronienie infrastruktury miejskiej od uszkodzenia i zapewnienie bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego”.

W rezultacie bardzo zostały ograniczone środki prowadzenia kampanii wyborczej. Jednym pismem zablokowana została możliwość ekspozycji materiałów wyborczych wszystkim komitetom, sprytnie wykorzystując fakt wykupienia przez Platformę Obywatelską praktycznie  wszystkich billboardów reklamowych w mieście.

Decyzja wydana została bardzo późno. Gdy komitety wyborcze wstępnie zarezerwowały powierzchnie, wynegocjowane umowy, a nawet przelały pieniądze na konta miejskich instytucji, niespodziewanie zostały poinformowane, że ustalenia są nieaktualne.

W uzasadnieniu swojej decyzji o zakazie umieszczania materiałów wyborczych na mieniu gminy, prezydent Świętochłowic podpiera się troską o estetykę miasta i bezpieczeństwem. Powołuje się na swoje uprawnienia, ale nie podaje żadnej podstawy prawnej.

To nie jedyne kontrowersje wokół działań Dawida Kostempskiego.

Nigdy swoim wyborcom nie przyznał się do tego, że w 1997 roku brał udział w wypadku samochodowym, w którym zginął młody człowiek, a dwaj inni zostali ciężko ranni. Mariusz K., który prowadził auto, przez 16 lat nie odbył prawomocnego wyroku trzech lat więzienia. Kostempski, skazany za ukrywanie dowodów i nieudzielenie pomocy ciężko rannym na 1,5 roku w zawieszeniu, nigdy nie przeprosił rodziny ofiar.

 

[tekst z portalu wpolityce.pl]

Dosyć, madame Kostempska!

W Mysłowicach też mają dosyć rodziny Kenedich. Zaczynamy wierzyć w karmę.

Czemu nas to nie dziwi? A swoją drogą, to ciekawe czy pani Agnieszka już wyzdrowiała czy może szykuje się do przejścia na rentę? Chcielibyśmy poznać nazwisko tego lekarza, który tak długo Kostempską leczy. Na co, to nawet nie pytamy. Tajemnica lekarska…

Czy Agnieszka Kostempska, kandydatka Platformy Obywatelskiej w wyborach prezydenckich w Mysłowicach dostała już wezwanie z ZUS i zwróciła zasiłek chorobowy?

Fotografia z tej strony.

DSC_0001-1024x687