Do ubiegłej soboty przedstawiciele spółki VIG mieli nadzieję (czytaj – łudzili się), że prezydent Świętochłowic zareaguje na propozycję mediacji w sprawie przerwanych robót przy rekultywacji Stawu Kalina. Jak można się domyśleć, nic takiego nie nastąpiło, nie zagrzmiało i niebo nie rozstąpiło się. Totalna olewka.
Nawet podobno wizyta przedstawiciela agencji public relations, zatrudnionej przez VIG u rzecznika prasowego magistratu nie spowodowała poważnego potraktowania ani spółki, ani propozycji mediacji. Zero. Null. Chociaż nie – był efekt.
Na portaliku „Naszemiasto” w ubiegły piątek pojawił się „wywiad” autorstwa niejakiej Soni Cichoń. Dzielna reporterka rozmawiała z wice Kostempskim, czyli Bartoszem Karczem. Wicek mamrotał coś o Stawie Kalina. Wywiad nas rozbawił do łez, podobnie jak zdjęcie.
Panna Cichoń powinna dostać medal za to, że swoim nazwiskiem firmowała taką chałę. Już po pierwszym akapicie zrobiło nam się niedobrze, jak po zachłyśnięciu się oparami fenoli.
Sonia Cichoń: Jak wygląda sytuacja z Kaliną kilkanaście dni po wybuchu afery?
Bartosz Karcz: Afera to za dużo powiedziane, bo podobne sytuacje z odstąpieniem od umowy zdarzają się w wielu miastach w Polsce, przykładem jest choćby stadion w Zabrzu. Jest to normalna okoliczność w procesie budowlanym. Najważniejsze, że po wizycie prezydenta miasta w Ministerstwie Środowiska i Ministerstwie Rozwoju Regionalnego mamy pół roku więcej na realizację projektu. Możemy złożyć wniosek o wydłużenie terminu o kolejne sześć miesięcy. W ciągu dwóch najbliższych miesięcy ogłosimy nowy przetarg, aktualnie jeszcze raz dokładnie sprawdzamy całą dokumentację projektową.
Musimy nabrać sił, aby poddać analizie bełkot Karcza. Już nam tego gościa żal. Podobnie jak nam żal ekipy z VIG Sp. z o.o. Nie dość, że na razie są w plecy kilkanaście milionów złotych, to szanse na „ułożenie się” z drużyną Kostempskiego są znikome.
Załóżmy, że zdarzy się „cud nad Kaliną”, i z magistratu pójdzie sygnał do VIG, że „będziemy się dogadywać”. Naiwniacy z Dąbrowy Górniczej chwycą, w ich mniemaniu, linę ratunkową i zasiądą do tzw. negocjacji. „Tak zwanych”, bo szkopuł w tym, że Kostempski natychmiast wykorzysta ten spadek formy duszonych przedsiębiorców, i odtrąbi przedwyborczy sukces, ku irytacji konkurentów w wyborach.
Jednak „dobra wola i mediacje” wcale nie oznaczają pomyślnego dla VIG finału… Przed wyborami samorządowymi temat będzie wekslowany „na powyborach”. Szczęśliwy Delfin w zamian za oddalenie „topienia w Kalinie”, obieca wszystko, a nawet więcej.
Nawet gdyby Kostempski wygrał wybory, i ku zagładzie naszego miasta zostałby ponownie wybrany prezydentem (wtedy uwierzymy, że ebola dotarła do miasta), to VIG nie zobaczy swoich pieniędzy.
Kostempski bowiem nigdy nie zgodzi się na zmianę technologii rewitalizacji stawu Kalina, bo oznaczałoby to przyznanie się do porażki, do wprowadzenia w błąd startujących w przetargu oraz do działania na szkodę miasta, i co najmniej przekroczenia uprawnień.
Jak wiadomo bez zmiany technologii oczyszczenia Kaliny nie będzie mowy o uzyskaniu mitycznego „efektu ekologicznego”. A bez niego w Kalinie nie tylko nie będzie tłustych jesiotrów, ale VIG nie dostanie ani złotówki za wykonane prace, i być może zostanie obciążony karami umownymi! Mamy nadzieję, że prezes spółki Zdzisław Seweryn i jego współpracownicy zrozumieli przesłanie tegoż wpisu oraz czyhające nań zagrożenia.
Kulturalni panowie powinni wiedzieć, że są osoby z którymi nie siada się do stołu. O takich osobnikach mówi się, używając określeń z Kodeksu Boziewicza, iż są pozbawieni zdolności honorowej.
Art. 8. Wykluczonymi ze społeczności ludzi honorowych są osoby, które dopuściły się pewnego ściśle kodeksem honorowym określonego czynu; a więc indywidua następujące:
1. osoby karane przez sąd państwowy za przestępstwo pochodzące z chciwości zysku lub inne, mogące danego osobnika poniżyć w opinii ogółu;
2. denuncjant i zdrajca;
3. tchórz w pojedynku lub na polu bitwy;
4. homoseksualista;
5. dezerter z armii polskiej;
6. nieżądający satysfakcji za ciężką zniewagę, wyrządzoną przez człowieka honorowego;
7. przekraczający zasady honorowe w czasie pojedynku lub pertraktacji honorowych;
8. odwołujący obrazę na miejscu starcia przed pierwszym złożeniem względnie pierwszą wymianą strzałów;
9. przyjmujący utrzymanie od kobiet nie będących jego najbliższymi krewnymi;
10. kompromitujący cześć kobiet niedyskrecją;
11. notorycznie łamiący słowo honoru;
12.zeznający fałsz przed sądem honorowym;
13. gospodarz łamiący prawa gościnności przez obrażanie gości we własnym mieszkaniu;
14. ten, kto nie broni czci kobiet pod jego opieką pozostających;
15. piszący anonimy;
16. oszczerca;
17. notoryczny alkoholik, o ile w stanie nietrzeźwym popełnia czyny poniżające go w opinii społecznej;
18. ten, kto nie płaci w terminie honorowych długów;
19. fałszywy gracz w hazardzie;
20. lichwiarz i paskarz;
21. paszkwilant i członek redakcji pisma paszkwilowego;
22. rozszerzający paszkwile;
23. szantażysta,
24. przywłaszczający sobie nieprawnie tytuły, godności lub odznaczenia;
25. obcujący ustawicznie z ludźmi notorycznie niehonorowymi;
26. podstępnie napadający (z tyłu, z ukrycia itp.);
27. sekundant, który naraził na szwank honor swego klienta;
28. stawiający zarzuty przeciw honorowi osoby drugiej i uchylający się od ich podtrzymania przed sądem honorowym.
Pozostaje zatem wybrać: szable czy pistolety?
One thought on “Naiwniacy”