Jesteśmy jasnowidzami. Mityczne „mediacje” z wykonawcą rewitalizacji Stawu Kalina nie wypaliły. Kostempski dusi się w oparach.
Skąd to wiemy? Z doświadczenia życiowego i obserwacji „przypadku Delfina”. Gdyby panowie z firmy VIG chociaż mrugnęli podczas nudnego zebrania w magistracie, to Delfin i jego kolesie zrobiliby zaraz taką triumfalną akcję z gatunku public relations, że kampania Obamy to małe miki. Myszka Miki.
VIG zdeponował na rachunku bankowym magistratu 1 mln złotych gwarancji, i teoretycznie powinien tę kasę móc odebrać. I co? Jak myślicie?