Jest dobrze. Sławomir Nowak, onegdaj partyjny idol Delfina został dzisiaj uznany winnym w związku z tzw. „aferą zegarkową”. Sąd Rejonowy w Warszawie uznał, że były minister zataił w swoim oświadczeniu majątkowym prawdę, co do posiadania zegarka o dużej wartości.
– Nowak podał nieprawdę w oświadczeniu majątkowym – stwierdziła sędzia odczytująca wyrok.
A co z zegarkiem Dawida Kostempskiego, który ten „szef folwarku Świętochłowice” nosi, ale nie wpisał do oświadczenia majątkowego?
– Ustalając, że wartość zegarka przewyższyła kwotę 10 tysięcy złotych sąd uznaje oskarżonego Nowaka za winnego popełnienia zarzuconego mu czynu i skazuje go na grzywnę – brzmi wyrok. Może taką kiedyś usłyszymy sentencję w sprawie Delfina?
W sumie Nowak ma zapłacić 20 tysięcy złotych. Sąd obciążył również Sławomira Nowaka kosztami procesu w wysokości ponad 4 tysięcy złotych.
Śledztwo, i proces wykazały winę b. ministra transportu, który wiedział, że ma zegarek o wartości powyżej 10 tys. zł i powinien był wpisać go do oświadczenia majątkowego.
Kostempski też nosi zegarek. W jego oświadczeniu majątkowym też ów czasomierz marki Omega (wartości katalogowej ponad 20 tysięcy złotych) się nie pojawił. A jeżeli Kostempski nosi chińską podróbę, to też jest to karalne. Obciach też większy.
O całej sprawie, którą ujawniliśmy jako pierwsi, a po nas zerżnął Fakt, będzie jeszcze głośno. Już się ekipa z CBA cieszy, bo rzadko słyszy się się tak kretyńskie tłumaczenie („zegarek pożyczyłem od tatusia”). Z naszych informacji wynika, że wizyta kominiarzy na Katowickiej już wkrótce.
Jak to u Kenedich.
Tik, tak, tik, tak…