Czekając na tragedię

Dawida Kostempskiego Śląska Telewizja Miejska uwiera jak kolec w dupie. I parzy.

Zapewne nie rozpaczał, jak się dowiedział, że dzisiaj po południu w remontowanym pomieszczeniu, gdzie ŚTM ma znaleźć nową siedzibę, wybuchł pożar (zdjęcia z profilu „Dziwne sytuacje w Świętochłowicach”)

Banda gnojków podpaliła ścianę obłożoną styropianem. Na szczęście kamery monitoringu na sąsiedniej posesji doskonale nagrały sylwetki i twarze podpalaczy. Ich zatrzymanie zatem jest kwestią czasu.

Nas interesuje co innego – kto jest zleceniodawcą tego podpalenia, które mogło mieć tragiczne skutki? Czy w Świętochłowicach będzie teraz rządziła mafia i terror?

Grzegorz Mika, prezes telewizji od dawna dostawał pogróżki. Ukazał się nawet na ten temat artykuł na portalu wPolityce.pl:

Pogróżki otrzymywał też Grzegorz Mika, dziennikarz i Prezes Śląskiej Telewizji Miejskiej w Świętochłowicach. ŚTM jest nadawana w sieci kablowej na obszarze kilkunastu śląskich miast. Jest nie tyle krytycznie nastawiona do działań prezydenta miasta Dawida Kostempskiego, niezbyt udanego tworu Platformy Obywatelskiej, co obiektywnie ukazuje rzeczywistość. I kompromituje w ten sposób sztuczki public relations oraz manipulacje ekipy rządzącej miastem już drugą kadencję.
Kostempski to postać dosyć znana na portalu, bo wielokrotnie opisywałem historie, których wolałby nie pamiętać (np. skazanie za zacieranie śladów śmiertelnego wypadku samochodowego, nieprawidłowości przy unijnym projekcie rewitalizacji ekologicznej bomby w mieście, umorzenie podatku miejscowej firmie, zatrudnienie onegdaj na stanowisku swego doradcy dziennikarza publicznego radia itp., itd.).
Mika i jego dziennikarze krytycznie spoglądali i spoglądają na działalność Kostempskiego oraz jego kamaryli, do której niestety dołączyli po ostatnich wyborach lokalni działacze Prawa i Sprawiedliwości.
Już podczas kampanii wyborczej do samorządu w ubiegłym roku, Mika dostawał pogróżki. Że ma się uspokoić, to „zrobimy z Toba porządek”. Jednak jako rdzenny Ślązak, dumny i prostolinijny, owe sygnały lekceważył. To był błąd. Przedsiębiorcy, którzy reklamowali się w telewizji zrozumieli swój nietakt, i szybko po wygranych przez Kostempskiego wyborach prezydenckich zerwali skromne kontrakty reklamowe. Represje dotknęły też znajomych Grzegorza Miki, którzy zostali zwolnieni z pracy w instytucjach podległych Urzędowi Miasta.
Także spółki samorządowe, zapewne przypadkowo, nie przedłużyły emisji ogłoszeń. I to nie kampanii reklamowych za dziesiątki czy setki tysięcy złotych, ale ogłoszeń ważnych dla lokalnych społeczności (o objazdach, wywozie śmieci, sesjach rady miasta etc.). Najciekawsze jest to, że umowę na rejestrowanie sesji rady miasta otrzymała telewizja Sfera z sąsiedniego miasta, oczywiście za znacznie większe pieniądze. Mieszkańcy Świętochłowic nie mogą oglądać niestety kompromitujących wystąpień radnych rządzącej koalicji (Po-PiS i Razem z Dawidem Kostempskim, czy jakoś tak), bo Sfera nie nadaje programów w telewizjach kablowych dostępnych w tym mieście. Może o to chodzi?

Ciekawy jest przebieg wydarzeń sprzed kilku dni. I niepokojący.

Przed pokojową manifestacją w Świętochłowicach na portalu jednego z mieszkańców, miłośnik walki i mordobicia, którego organizacja jest dotowana przez świętochłowicki magistrat ukazuje się informacja:

8 Krzysztof Kiełkowski

 

 

 

 

Wizja spotkania przez pokojowo nastawionych świętochłowickich rodzin wraz z dziećmi z naładowanymi testosteronem osiłkami przestraszyła wiele osób.

Pokojowy marsz się odbył, a frekwencja stała się dla Kostempskiego przyczyną kpin (poniżej zrzut z oficjalnego profilu prezydenta Świętochłowic). To reakcja na strach. Język tej „odezwy” Kostempskiego zaczerpnięty chyba z PZPR-owskich broszur szkoleniowych z lat 80., które zapewne tatuś Delfina znosił do domu jako wierny członek „wiodącej siły narodu”.

dk

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jeżeli Kostempski zna tylko takie filmy, jakie proponuje, to współczujemy gustu i kultury i obycia. Pewnych rzeczy nie da się „wyumieć”. To wynosi się z domu. Nazywa się to kulturą wrodzoną i trzeba mieć to w genach.

Kostempski zapewne na pamięć zna sceny filmu, który wymieniał na pozycji 4 – „Głupi i głupszy 2”. Dodalibyśmy jeszcze sequel „Kariery Nikodema Dyzmy”. Widzielibyśmy w nim rolę dla Dejwida, ale nie główną. Znakomicie spełniłby się w filmie jako Żorż.

W sobotę na manifestacji było kilkanaście osób. Wkrótce będzie kilkadziesiąt, a później – kilkaset. Wystarczy, żeby Delfina wraz z całą radą miasta wypierdolić. I nie będzie potrzebna pomoc bojówkarzy.

Miraże pana Marka

Kolega naszego Delfina rozpoczął z przytupem kampanię wyborczą do Sejmu, bo uwierzył, że może. Problemem jest to, że wybory do Sejmu to nie to samo, co do rady miasta Świętochłowic.

I taka sytuacja – pan Dawid, kolega pana Marka wypierdolił nie tak dawno ze stanowiska i roboty rzecznika ChŚPWiK, a obecnie kandydata PiS w tym samym okręgu – Wojciecha Poczachowskiego.

Pan Marek na swojej stronie internetowej chwali się złożonymi interpelacjami i wystąpieniami. Szkoda tylko, że nie ma ani jednej, która dotyczyłaby skandalu ze sztandarowym pomysłem Kostempskiego, czyli skandalu z rewitalizacją stawu Kalina.

Gdzie partyjna solidarność? Nie ma. Na partyjnych listach obowiązuje kanibalizm. Ale czy kanibalem może buc kandydat, który mówi o sobie, że „bycie mężem i ojcem dwójki dzieci łączę z pracą zawodową i działalnością na rzecz miasta oraz drugiego człowieka”?

Dużo jeździmy po regionie, i naprawdę jesteśmy pod wrażeniem kampanii pana Marka, nieformalnego koalicjanta pana Dawida (zdjęcia ze strony pana Marka).

W Świętochłowicach bowiem od roku jest nieformalna („korytowa”) koalicja PiS-PO. Ciekawe, czy prezes Jarosław Kaczyński o niej wie?

Zastanawiamy się, ile taka akcja promocyjna może kosztować? Oprócz billboardów, ulotek i innych śmieci oklejone autobusy i auta? No, no. Lepszy ten Palka od Grzegorza Tobiszowskiego, lidera katowickiej listy PiS. Szkoda tylko, że to zmarnowane pieniądze.

Dla przypomnienia:

W przypadku komitetów wyborczych partii politycznych, ich jedynym źródłem finansowania działalności jest Fundusz Wyborczy, który partia zakłada w celu finansowania wyborów, w tym m.in. wyborów do Sejmu i Senatu. Środki tegoż funduszu mogą pochodzić jedynie z wpłat własnych partii politycznej oraz darowizn, spadków i zapisów jedynie od osób fizycznych. Łączna suma wpłat osoby fizycznej na Fundusz Wyborczy danej partii politycznej w jednym roku nie może przekraczać 15-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jeżeli natomiast w danym roku kalendarzowym odbywają się więcej niż jedne wybory, suma ta ulega zwiększeniu do 25-krotności minimalnego wynagrodzenia z pracę.

Partia, w której kimonie obecnie pan Marek startuje do parlamentu, zapewne nie sponsoruje jemu wszystkiego. Trzeba będzie po wyborach wszystko policzyć.